Rosjanie w odwrocie

ks. Piotr Sroga

|

Posłaniec Warmiński 32/2014

publikacja 07.08.2014 00:15

Były wybuchy, strzały i walka na bagnety. Wszystko, aby przypomnieć o wielkiej tragedii tysięcy młodych żołnierzy.

 W inscenizacji brali udział rekonstruktorzy z całej Europy W inscenizacji brali udział rekonstruktorzy z całej Europy
Krzysztof Piotr Groński

W tym roku przypada 100. rocznica wybuchu I wojny światowej. Wśród wielu wydarzeń upamiętniających wojenną zawieruchę była znana na całym świecie bitwa pod Tannenbergiem. Dla jej upamiętniania przygotowano rekonstrukcję w niewielkiej miejscowości pod Nidzicą – w Szkotowie. Dlaczego właśnie tam? – Pod Nidzicą rozegrała się jedna z ważniejszych bitew Wielkiej Wojny. Tu znajdują się groby poległych żołnierzy niemieckich i rosyjskich. Szczególne miejsce zajmuje Szkotowo, gdzie doszło do pierwszego zwycięstwa Prusaków. Z 26 na 27 sierpnia 1914 roku walczyli w tym miejscu z Rosjanami – mówi Ryszard Bandycki.

Cięta medycyna

Kilka tysięcy widzów obejrzało sceny batalistyczne w miejscu bitwy z roku 1914. Były walki piechoty, kawalerii i artylerii. W inscenizacji wzięło udział 200 rekonstruktorów z całej Europy. Publiczność mogła zwiedzić kwatery armii pruskiej i carskiej. Na polach nieopodal Szkotowa rozstawiono między innymi pocztę polową i szpital polowy, w którym wystawiono narzędzia chirurgiczne z czasów bitwy. Okazało się, że najbardziej popularnym zabiegiem była wtedy amputacja, która chroniła przed gangreną – tak przynajmniej sądzili ówcześni medycy. W upale aktorzy inscenizacji dźwigali na sobie 40-kilogramowy ekwipunek, starannie odtworzony przez historyków. – Jako rekonstruktorzy musimy być przyzwyczajeni do różnej pogody. Jeśli podjęliśmy się udziału w widowisku, to staramy się wiernie oddać wygląd i zachowanie ówczesnych żołnierzy – mówi Stanisław Wieczorek. Podczas inscenizacji zastosowano także efekty pirotechniczne, tak głośne, że niektórym z uczestników po bitwie szumiało w uszach. Ważnym elementem rekonstrukcji był komentarz, przypominający tło historyczne bitwy. Odczytano między innymi odezwy dowódców niemieckich i rosyjskich do polskiej ludności zamieszkującej Mazury. Organizatorzy chcieli także zwrócić uwagę na tragiczną sytuację Polaków, którzy walczyli po obu stronach konfliktu, w zaborczych armiach. Często byli to mieszkańcy przygranicznych wsi, pochodzący z Mazowsza w zaborze rosyjskim oraz Warmiacy i Mazurzy z Prus Wschodnich. We wrogich oddziałach musieli walczyć ze sobą nie tylko dawni sąsiedzi, ale nawet krewni. Podczas inscenizacji pokazano ewakuację ludności cywilnej, zwiad rosyjski, szarżę kawalerii, ostrzał artyleryjski i z broni maszynowej oraz walkę wręcz o okopy. Atrakcją była także zaprezentowana po raz pierwszy kopia samochodu pancernego rolls-royce, jakimi dysponowała armia rosyjska.

Zwycięski generał

Klęska armii carskiej była okupiona ogromnymi stratami. – Do niewoli niemieckiej dostało się 13 generałów rosyjskich i około 92 tys. żołnierzy i oficerów. Zdobyto 350 dział i ogromne ilości sprzętu wojennego. Zdobyczne konie pędzono stadami do naprędce skonstruowanych ogrodzeń. Zabitych i rannych Rosjan było 30–40 tys. Z XV Korpusu uratowano zaledwie 50 oficerów i 2100 żołnierzy. Ze względu na poniesione straty armia gen. Samsonowa została wykreślona z rejestru sił imperium carskiego – mówi Bogumił Kuźniewski, warmiński historyk.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.