Czas na normalne życie

ks. Piotr Sroga

publikacja 18.06.2015 13:05

Około 50 osób wyjechało, aby rozpocząć nowy etap w swoim życiu. 3 rodziny zamieszkały w Koszalinie, 3 we Wrocławiu, 1 w Warszawie, 2 w Gdańsku. Prawdopodobnie na Warmii i Mazurach zdecydują się pozostać trzy rodziny: dwie w Olsztynie i jedna w Orzyszu.

Paweł przeprowadza się wkrótce do Bydgoszczy. Paweł przeprowadza się wkrótce do Bydgoszczy.
ks. Piotr Sroga /Foto Gość

Wydaje się, że najlepiej zaaklimatyzowały się dzieci i młodzież. Przyjazd wypadł dokładnie na ferie zimowe i mogły po chwili odpoczynku włączyć się w zajęcia szkolne. Wszyscy podkreślają lekkie wejście młodych w nowe środowisko. Zdecydowana większość poradziła sobie także z przyswajaniem wiedzy i skończyła ten semestr z pozytywnymi ocenami. Może poziom języka polskiego nie jest jeszcze bardzo dobry, ale nauczyciele służyli pomocą i najważniejszy były dobre chęci.

- Na początku bardzo się denerwowałem, gdyż nie znałem dobrze języka. W Doniecku chodziłem do gimnazjum, ale w ostatnim czasie przed wyjazdem nie było już  lekcji – mówi Paweł Pestunow, jeden z młodych przesiedleńców z Doniecka . Przyjęcie w szkole w Stawigudzie wspomina bardzo dobrze. Wszyscy byli bardzo życzliwi i pomocni. Zdziwił się, że w tak małej miejscowości funkcjonuje tak piękna szkoła. Po tych kilku miesiącach nauki Paweł twierdzi, iż cała szkoła to jego znajomi. – Podoba mi się sposób nauczania. Dzieci nie są przymuszane, ale zachęcane do uczenia. Bardzo mi to pasuje. Największym problemem były dla mnie te słowa, które trudno przetłumaczyć. Myślę jednak, że na koniec roku nie będzie źle. Wcześniej nie mówiłem po polsku, ale teraz już rozumiem i mówię – wyjaśnia chłopak z Donbasu.

Paweł wyjeżdża z rodzicami do Bydgoszczy i tam będzie się uczył w liceum, w klasie o profilu lingwistycznym. – Znam rosyjski, ukraiński i angielski. Ostatnio uczyłem się polskiego i niemieckiego, a w Bydgoszczy dojdzie jeszcze chiński. Trochę się boję, że nie dam sobie rady w nauce. Najważniejsze jednak, żebym nie zgubił swojej drogi życia – trzeba ciągle walczyć i nie rezygnować – mówi Paweł.

Wszyscy przesiedleńcy otrzymali propozycje pracy. – Na początku wydawało się nam, że wykształcenie jest pomocne w znalezieniu pracy, ale tak nie jest. Łatwiej byłoby znaleźć pracę dla osób fizycznych, niż dla tych z solidnym wykształceniem. Zresztą brak dobrej znajomości języka polskiego utrudnia podjęcie pracy ekwiwalentnej do tej, którą wykonywali na Ukrainie. Tu pojawiało się rozczarowanie – wyjaśnia ks. Piotr Hartkiewicz.

A wśród przesiedleńców są między innymi lekarze, bankowcy, ekonomiści i prawnicy. Okazuje się, iż większość przybyszów z Doniecka zajmowała wcześniej stanowiska kierownicze, albo prowadziła swoje biznesy, a tu trzeba wszystko zaczynać od nowa. Jedni bardzo chętnie przyjęli zaproponowane oferty pracy, inni nie byli nimi w ogóle zainteresowani. Wszyscy muszą jednak w ciągu najbliższego miesiąca zdecydować się, którą ofertę przyjmą, gdyż kończy się ich czas pobytu w Rybakach.

Więcej można przeczytać w nr 26 "Posłańca Warmińskiego".