Moje San Damiano

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 26/2015

publikacja 25.06.2015 00:00

Ludzie z ogromną wiarą dzwonią i mówią: „Jak się siostry pomodlą, to wierzę, że Jezus mi pomoże”.


Obecnie w klasztorze w Szczytnie przebywa 15 klarysek Obecnie w klasztorze w Szczytnie przebywa 15 klarysek
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Do kościoła klasztornego wchodzi się przez duże drewniane drzwi. Przekroczywszy próg domu Bożego człowiek dotyka świata klauzury. Świata skromnego; z wizerunkiem św. Klary, św. o. Pio i wielkim krzyżem z ukrzyżowanym Chrystusem. Po prawej stronie prezbiterium nie ma ściany, tylko wnęka okienna, a w niej osadzona krata. W niewielkim pomieszczeniu, chórze zakonnym, stoją klęczniki, równo poustawiane, jeden za drugim.
Kiedy przychodzi godzina wspólnej modlitwy, klaryski odrywają się od swoich codziennych zajęć, idą korytarzem do chóru i zajmują klęczniki. Wówczas ich modlitwa rozbrzmiewa w kościele klasztornym, który jest otwarty, aby każdy, kto chce, mógł przyjść, „posmakować” modlitwy klauzury, może później porozmawiać o swoim życiu, problemach. Wielu wydaje się, że to świat zamknięty, ale poznawszy mniszki klaryski zmienia się zdanie, bo w swoich sercach noszą cały świat, tysiące rodzin, problemów i dziękczynień. Zdaje się, że one nawet lepiej znają świat niż my, ludzie spoza klauzury.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.