Wioska aniołów

Krzysztof Kozłowski

publikacja 22.07.2015 18:55

W Farynach powstają ogromne anioły. Kiedy będą gotowe, staną na straży wsi.

Wioska aniołów - Już niedługo staną na straży Faryn aniołowie. Kilka takich plenerów i przy każdym domostwie będzie stać anioł - śmieje się jedna z mieszkanek wsi Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Na placu za przystankiem autobusowym, tuż za plebanią, stanęły wielkie pnie topoli. Wokół nich kręci się kilka osób, patrzą na nie, chcąc ujrzeć w okrągłym kształcie twarze przyszłych aniołów. Ołówkami kreślą jakieś linie. Odchodzą na kilka kroków. Znów patrzą. Po chwili chwytają za drewniane młotki i dłuta. A po wsi roznoszą się pierwsze rytmiczne głuche dźwięki uderzeń. W Farynach rozpoczął się plener rzeźbiarski „Aleja Aniołów Ekologii”, w którego efekcie powstaną olbrzymi skrzydlaci protektorzy wsi i jej mieszkańców.

Pomysłodawcą pleneru jest ks. Robert Nurczyk, proboszcz parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Farynach. - Jeszcze będąc młodym kapłanem, myślałem, że kiedy zostanę proboszczem, to zrobię taki plener rzeźbiarski, bo to jednoczy ludzi, buduje więzy, często łagodzi jakieś konflikty - mówi.

Swoim pomysłem podzielił się z Urszulą Dyl-Nadolną. - Kiedy ksiądz powiedział mi o tym, że zawsze marzył, by zrobić plener rzeźbiarski, odpowiedziałam mu, że lepiej trafić nie mógł, bo mieszkam trzy domy dalej i jestem rzeźbiarką - wspomina Urszula. W organizację włączyło się również Stowarzyszenie „Nasze Jutro”.

Jego aktywni członkowie napisali projekt. - Udało nam się uzyskać na organizację pleneru, jako Stowarzyszenie „Nasze jutro”, pieniądze z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Ten plener jest początkiem, bo chcemy zrobić z Faryn wioskę tematyczną, żeby odżyły - mówi Helena Dąbkowska.

Kolejny dzień pleneru. Bierze w nim udział czterech artystów: Urszula Dyl-Nadolna, Kazimierz Nurczyk, Stanisław Banach i Stanisław Wacławski. Każdy ma wyrzeźbić anioła. Dlaczego anioły? - Bo one zawsze nam towarzyszą, zawsze pomagają powstawać z upadków. Bardzo lubię film „Miasto aniołów”. Pomyślałem, że skoro jest miasto aniołów, to musi być i wioska aniołów - uśmiecha się ks. Robert.

Kazimierz Nurczyk patrzy na ociosany pień topoli, który odkrywa pierwsze kształty anioła - Michała Archanioła z mieczem wbitym w szatana. - Tu będą dłonie trzymające miecz, szata tak będzie spływać - opowiada, zsuwając dłonie po bladym pniu. - A tu na dole szatan, ale nie będę go rzeźbić, nie zasługuje na to, niech lepiej pozostanie w piekle. Tu będzie jedynie wymowny symbol - wyjaśnia.

Urszula spogląda na swój pień. Niebieską kredką dorysowuje nowe linie. Tu będzie głowa dziecka, będzie spoglądać w górę, na twarz swojego anioła stróża, który okryje je płaszczem.

Kiedy artyści krzątają się wokół swoich pni, co jakiś czas ktoś przychodzi na plac, podpatruje ich pracę, pyta o szczegóły, jaką mają wizję, jakie będą ich anioły. Przychodzą mieszkańcy Faryn, zatrzymują się samochodami mieszkańcy sąsiednich wsi. Przychodzą i letnicy, którzy odpoczywają w pobliskich domkach. 

Rozmawiają, gdzie anioły mogłyby stanąć, bo nie jest to do końca ustalone. Może nad stawem, na skrzyżowaniu we wsi, kolejny koło kościoła albo przy budynku zamkniętej szkoły... - Już niedługo staną na straży Faryn aniołowie. Kilka takich plenerów i przy każdym domostwie będzie stać anioł - śmieje się jedna z mieszkanek Faryn.