W codziennym życiu i relacjach z innymi nieustannie głoszą piękno modlitwy różańcowej.
– W tym zgromadzeniu ujęła mnie franciszkańska radość, prostota zgromadzeń o. Honorata – mówi s. Ewa Stachowicz
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość
Był rok 1877. Czas, kiedy Polski nie było na mapach Europy, czas kulturkampfu, zamykania zgromadzeń, niszczenia kultury polskiej. I w tym czasie, w niewielkiej wiosce Gietrzwałd, na zniszczonym klonie objawiła się Matka Boża. Mówiła po polsku. Zwracając się do wiejskich dziewcząt, przedstawiła się jako Niepokalanie Poczęta i prosiła o odmawianie Różańca, trzeźwość i pokutę.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.