Ja gdzieś tam jestem

Krzysztof Kozłowski

publikacja 13.03.2016 23:25

Człowiek współczesny na tle wydarzeń z życia Chrystusa.

Ja gdzieś tam jestem Misterium składa się z wielu scen. Chrystus wraz z uczniami wędruje i naucza. Są i sceny współczesne Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo...” - padają pierwsze zdania. Rozpoczęło się Misterium Męki Pańskiej przygotowane przez alumnów trzeciego roku WSD „Hosianum”.

Kotary odsłaniają scenę. Drzewo, Adam i Ewa. Jest i szatan, który kusi pierwszych ludzi, wabi ich obietnicami, podaje owoc. - Dobry Bóg istniał od zawsze. Bóg jest miłością i tej wielkiej miłości zatrzymać dla siebie. Z tej miłości powołał świat i człowieka do istnienia. Bóg chciał nas po to, aby obdarować nas swoją miłością... - mówi lektor.

- Ale człowiek chciał się stać równy Bogu. Szatan namawiał i namawia do dziś człowieka do nieposłuszeństwa. Każdy z nas już wiele razy doświadczył, że złe uczynki jakby nakładają ciemną maskę na oczy. Przestajemy widzieć Boga. I o tym również chcemy powiedzieć - wyjaśnia kleryk Szymon Wawrzyńczak.

Misterium składa się z wielu scen. Chrystus wraz z uczniami wędruje i naucza. Są i sceny współczesne, ukazujące grzechy dzisiejszych czasów, kiedy zagoniony człowiek odrzuca wartości chrześcijańskie, walczy z Kościołem, używając argumentacji mediów. Kiedy Żydzi przyprowadzają Jezusa do Piłata, mówią o Chrystusowej niebezpiecznej nauce, która omamia, każe kochać, powierzać się Jemu. I rzucają oskarżenia, że młoda kobieta umarła na raka, a On jej nie uzdrowił, że rozpadło się małżeństwo, ktoś zabił swoje dziecko.

- Niezwykłe przedstawienie, doskonale zagrane. Ten krzyk Jezusa, nawoływania szatana, męka na krzyżu. I pytania, może nie tak wprost zadane, ale rodzące się w głowie, o najważniejsze sprawy w życiu. Właśnie, pytania… - mówi Andrzej.

- To przedstawienie tradycyjne, jednak z elementami nawiązującymi do dzisiejszych czasów. Sceny Męki Pańskiej przeplatają się ze scenami współczesnymi, aby ukazać problemy nurtujące człowieka XXI wieku. Szatan kusi, proponuje aborcję, nienawiść, pogoń za sprawami materialnymi. Nieustannie podpowiada, że za bólem i nieszczęściem tego świata stoi Bóg, który na to pozwala. A wszystko na tle wydarzeń z życia Chrystusa, kiedy chodził z uczniami, mówił o miłości i z miłości umarł za nas na krzyżu. Jestem pod wrażeniem - podkreśla Agnieszka.

- Mam nadzieję, że to misterium jest ziarnem zasianym w sercach przez Boga. Że było momentem refleksji, zastanowienia nad życiem i wiarą. Że widzowie mogli zobaczyć to, co naprawdę dotyka dzisiejszy świat. Brak szacunku do życia, rozpad rodziny... - mówi kleryk Szymon.

Klerycy traktują przygotowania do misterium i same inscenizacje, jako modlitwę, zgłębianie nauki Chrystusa, próbę odczucia tych wydarzeń, które miały miejsce przed męką Chrystusa i na Golgocie. Jest to również ich świadectwo wiary, jak i zaproszenie człowieka współczesnego, by szukał odpowiedzi na pytania, które nurtują, a odnalazł je w męce Chrystusa.

- Jestem zaskoczony. Nie spodziewałem się, że na misterium będzie aż tylu widzów. Jesteśmy wdzięczni aktorom za to, że w tę niedzielę, kiedy Kościół wchodzi w szczególnie w rozważanie Męki Pańskiej, mogliśmy uczestniczyć w tak przygotowanym spektaklu. Męka Jezusa jest kluczem do odczytywania życia. Jest odpowiedzią na pytania człowieka, bo jeśli ten znajdzie Jezusa, odnajdzie ład swojego życia - mówi abp Józef Górzyński.

W spektaklu zagrało dwadzieścia osób. Tygodnie prób, szlifowania scenariusza, wykonanie scenografii, załatwianie przebrań i nagrania ścieżki dźwiękowej w Radiu Olsztyn. Ale też i wchodzenie w powierzone role, szczególnie te najbardziej charakterystyczne.

- Co było najtrudniejsze? Po ludzku na pewno nauczenie się tak obszernej roli, dziesiątki zdań tekstu - mówi kl. Kamil Podlaszuk, który grał Jezusa. - Ale i wczucie się w rolę. Tego nie można zwyczajnie zagrać. Trzeba modlić się tekstem, przeżywać każde wydarzenie, czuć je sercem. Chcieliśmy, aby ludzie, którzy nas oglądają, mogli spojrzeć na scenę, na aktorów i pomyśleć: „Ja gdzieś tam jestem. To jest kawałek mojego życia”. Bo to nie ma być show, a medytacja na śmiercią i męką Chrystusa  - dodaje.

- Przypadła mi nieciekawa rola, ale bardzo charakterystyczna. Przedstawienie bez postaci szatana nie mogłoby się odbyć. On przecież kusił pierwszych ludzi, kusił Chrystusa, kusił Piłata, ale i dziś nieustannie nas kusi. Mam nadzieję, że ta rola uświadomiła widzom, że szatan jest, że coraz bardziej uwidacznia się na różne sposoby - wyjaśnia kleryk Dawid Kaczmarczyk.