Jacek Kostka, prezes Polskiej Krajowej Sieci Miast Cittaslow i burmistrz Górowa Iławeckiego, mówi o wzburzonych Włochach, miłości do swojego miasta i pomarańczowym ślimaku
– Obecnie do sieci Cittaslow należy ponad 200 miast i miasteczek – nie tylko europejskich, ale także z Chin, Korei czy Australii – wyjaśnia Jacek Kostka.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość
Krzysztof Kozłowski: Wiele się mówi o Cittaslow. Do stowarzyszenia ostatnio wstąpiły Orneta i Jeziorany. Myślę, że jednak wiele osób nie wie, czym jest ta organizacja. Zna hasło i nic więcej.
Jacek Kostka: Każde hasło, które jest w miarę nowe, rodzi pytania. Cittaslow to idea, która zrodziła się we Włoszech. Zresztą wiąże się z tym dość interesująca historia. Początkowo powstał ruch „slow food”, który narodził się we Włoszech, w Rzymie, gdzie w jednej z najbardziej historycznych części miasta został otwarty McDonald’s. To tak bardzo wzburzyło Włochów przyzwyczajonych do dobrej, tradycyjnej, lokalnej kuchni, że zaczęli promować – jako przeciwwagę dla konsumpcjonistycznego fast foodu, masowej produkcji i wielkomiejskiego szumu – żywność, która jest stąd, której produkty pochodzą z pobliskich gospodarstw, która ma mnóstwo smaku i mnóstwo słońca, i lokalnej ziemi. Cittaslow to dokładnie to samo, choć rozszerzone na inne aspekty. Staramy się poczuć to miejsce, w którym żyjemy, pokochać je, mieszkać w nim spokojnie. A małe miasteczka Warmii i Mazur idealnie nadają się do takiego stylu życia, bo one takie są, z otaczającymi je lasami, jeziorami. Tu po prostu wolniej płynie czas.
Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.