publikacja 02.03.2017 00:00
O rodzinie, która trzyma się razem, i rzeczach ważniejszych od pieniędzy, mówi Marcin Radziwon, właściciel firmy R-GOL.
– Nigdy nie patrzyłem na interesy jedynie poprzez pryzmat zysku – mówi pan Marcin.
ks. Piotr Sroga /Foto Gość
ks. Piotr Sroga: Jest Pan właścicielem firmy, która odniosła w ostatnich latach wielki sukces. Posypało się wiele nagród, a ostatnio nawet ścisła współpraca z PZPN. Na czym polega wasz sukces?
Marcin Radziwon: Obecnie jesteśmy w Polsce liderem w handlu specjalistycznym sprzętem piłkarskim. Siedziba firmy mieści się w Ostródzie, gdzie się wychowałem. Jeżeli chodzi o tzw. sukces, to zawsze miałem w życiu dużo szczęścia – inaczej mówiąc: Opatrzność czuwała. Od momentu urodzenia czuję opiekę z góry. Urodziłem się mocno chory, z jednym punktem w skali od 0 do 10, z wylewem krwi do mózgu, niedotlenieniem organizmu. Dzięki opiece rodziców i ich miłości wszystko ułożyło się dobrze. Opatrzność pomagała mi także w innych momentach mojego życia. Miałem wypadek samochodowy, podczas którego z teściem dachowaliśmy. Zatrzymaliśmy się na posesji zakładu produkcji nagrobków. Wyszedłem z tego cały. Mam szczęście w życiu. W biznesie natomiast mam duże szczęście do dobrych ludzi, których spotykam. Rotacja w naszej firmie jest bardzo mała. To też jest właśnie powód naszego sukcesu. Mamy zaangażowanych, dobrych pracowników. Strefa wartości i odniesienia się do siebie jest bardzo ważne. Dlatego stanowimy dobrą drużynę. A w naszej firmie pracuje obecnie 90 osób.
Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.