Miłość leczy, nie cierpienie

Ks. Piotr Sroga

|

Posłaniec Warmiński 22/2017

publikacja 01.06.2017 00:00

Ks. Jarosław Klimczyk CRL, duszpasterz i psychoterapeuta z Gietrzwałdu, mówi o słowach Maryi do alkoholików i prostytutek, o błogosławionej karze i o tym, jak powstrzymać człowieka od samozagłady.

– Nie należy interpretować tych objawień bez Biblii – mówi ks. Jarosław Klimczyk CRL – Nie należy interpretować tych objawień bez Biblii – mówi ks. Jarosław Klimczyk CRL
ks. Piotr Sroga /Foto Gość

ks. Piotr Sroga: Objawienia maryjne w Gietrzwałdzie łączą się z różnymi wezwaniami Maryi. Kto jest uprawniony do ich interpretacji?

ks. Jarosław Klimczyk CRL: Objawienia Maryi w Gietrzwałdzie trwały od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Według świadków, w tym czasie Maryja objawiła się 160 razy. Dwie młodziutkie wizjonerki, Justyna i Barbara, przekazały komisji teologicznej, powołanej przez warmińskiego biskupa Filipa Krementza, wiele informacji, które usłyszały z ust Maryi. Niektóre sformułowania mogą nie być do końca zrozumiałe. Interpretacja objawień prywatnych, a do takich należą objawienia gietrzwałdzkie, wymagają dobrej znajomości Biblii, nauczania Kościoła, medycyny i psychologii. Wiedział o tym biskup Krementz, który do teologicznej komisji badającej autentyczność objawień powołał specjalną komisję lekarską. Było to 4 września 1877 roku.

Jakie trudności możemy napotkać, poznając treść objawień?

W sierpniu 1877 r. ks. proboszcz August Weichsel, zatroskany o los alkoholików i prostytutek, poprosił dziewczynki, aby modliły się o nawrócenie „pijaków i zepsutych dziewcząt”. Te wykonały polecenie i poinformowały, że Maryja w czasie ich modlitwy z westchnieniem powiedziała, iż pijacy będą ukarani, tak jak i zepsute dziewczyny. Ta informacja przekazana przez dziewczynki może nas bardzo dziwić. W Ewangelii wielokrotnie widzimy Jezusa, który spotykając nierządnice, nie mówi im, że będą ukarane, ale wręcz ochrania je przed karą ukamienowania, odpuszcza im grzechy, przywraca im godność, obdarza je nadzieją i pociąga za sobą. Daje także wyraźne wskazówki: „Ja też cię nie potępiam. Idź, lecz odtąd już nie grzesz”. Dlaczego zatem to, co mówią dziewczynki o słowach Maryi, tak bardzo różni się od historii ewangelicznych?

No właśnie. Czy prostytutki i alkoholików czeka kara? Czy znając Maryję i Jej Syna nie należy doszukiwać się w tym stwierdzeniu nadziei?

Zapytajmy o to samych alkoholików i zajrzyjmy do fachowej literatury dotyczącej leczenia uzależnień. Według Światowej Organizacji Zdrowia, alkoholizm to choroba, czyli zespół uzależnienia spowodowany piciem alkoholu. Istotą tej choroby jest nieodwracalna utrata kontroli picia. Za tę utratę kontroli odpowiedzialne są psychologiczne mechanizmy uzależnienia, czyli pewne zmiany w umyśle, które uniemożliwiają choremu zaprzestanie picia, pomimo wielu szkód, które picie wyrządziło w jego życiu. Chory nie może sam sobie rozbroić tych mechanizmów. Potrzebuje do tego innych ludzi, którzy staną się lustrem jego chorego myślenia zamykającego go w więzieniu butelki. Uzależniony ma w głowie umysłową karuzelę, która tworzy wir wciągający go na dno.

Co może zatrzymać ten wir?

Terapeuci uzależnień wiedzą, że taką karuzelę mogą zatrzymać tylko cierpienie i miłość. Cierpienie alkoholika wynika z konsekwencji jego picia. Można powiedzieć, parafrazując przekaz gietrzwałdzki, że niezaprzestanie picia skarze pijącego na karę. Dla Anonimowych Alkoholików kara, którą wymierzyło im picie, jest jasna. W książeczce do codziennej medytacji piszą tak: „Czy doświadczenia mojej pijackiej przeszłości nauczyły mnie, że od życia otrzymuję zazwyczaj to, co sam w nie wnoszę? Czy wiem, że mój »alkoholowy wkład« zaprocentował złem i niekończącym się pasmem cierpień? Czy pamiętam deliria, szpitale, więzienia? Utratę pracy, domu, rodziny? Czy kiedy moje uczestnictwo w życiu polegało na oddawaniu się nałogowi, w zamian otrzymywałem niemal wyłącznie ból, krzywdę, upokorzenie i samotność?”. Trzeźwiejący alkoholicy doskonale rozumieją, że tak właśnie jest. Oni wiedzą, że ta kara cierpienia stała się dla nich błogosławioną przeszkodą do samozagłady.

Według tego, co Ksiądz mówi, widać, że przekaz dziewczynek o słowach Maryi współbrzmi ze słowami Anonimowych Alkoholików...

Trzeźwiejący alkoholicy, nawracające się prostytutki i psychoterapeuci doskonale wiedzą, że samo doświadczenie dna, kary, cierpienia nie wystarczy na drodze do wyjścia z życiowego piekła. Cierpienie zatrzymuje destrukcję, ale nie leczy. Leczy nadzieja i miłość. Osoby uzależnione otrzymują je od psychoterapeutów i grupy terapeutycznej.

Czy wizjonerki gietrzwałdzkie przekazały prostytutkom i alkoholikom leczące słowa nadziei i miłości od objawiającej się Maryi?

Gdyby spróbować, z największą uczciwością, streścić orędzie gietrzwałdzkie do jednego słowa, to tym słowem jest imię Jezus. Na obrazie gietrzwałdzkim Maryja wskazuje na Jezusa, który w swojej dziecięcej rączce trzyma księgę. To Biblia. Maryja w Gietrzwałdzie mówi mało i zwięźle. Identycznie jak w Biblii. Każdy Jej gest i słowo w Gietrzwałdzie wskazuje na Jezusa. Nawet Jej milczenie jest dla Jezusa – zostawia mu przestrzeń. Różaniec łączy z Jezusem, prowadzi do Niego, chorym otwiera drogę do Niego. Maryja daje uzależnionym, prostytutkom, chorym i grzesznikom swojego Syna z Biblią w ręku. Nie ma większej nadziei i miłości niż Jezus, Słowo żyjące w Biblii! Jak widać, interpretacja objawień prywatnych może przysporzyć wiele trudności. Nie należy tego robić bez Biblii. Jeśli interpretacja zaprowadzi do Ewangelii, do Dobrej Nowiny o Jezusie, to można zakładać, że wybrało się właściwą drogę interpretacji. piotr.sroga@gosc.pl

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.