Kocham ludzi

Krzysztof Kozłowski

publikacja 19.06.2018 21:45

- Urzekło mnie, że to nie było patetyczne spotkanie. Było pełne humoru i refleksji, a człowiek wychodzi z takiego spotkania o wiele bogatszy - podsumowuje pani Anna.

Kocham ludzi Jan Grzegorczyk przyjechał do Rychnowa na zaproszenie ks. Krzysztofa Niespodziańskiego Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Rychnowo. Niewielka wieś położona na trasie Olsztynek–Ostróda. To tu stoi zabytkowy drewniany kościół, którego replika znajduje się w olsztyneckim skansenie. Na co dzień niewiele się tu dzieje, ale za sprawą proboszcza ks. Krzysztofa Niespodziańskiego zdarzają się tu niezwykłe spotkania ze znanymi osobami.

Sam proboszcz to niezwykła osoba – malarz, pisarz i poeta. Dobrze wie, jak ważna w życiu człowieka jest sztuka, zwłaszcza ta, która prowadzi do Boga. Wie i dlatego zaprasza do parafii ludzi kultury. Tym razem do Rychnowa przyjechał pisarz Jan Grzegorczyk, doskonale znany czytelnikom za sprawą książek o przypadkach ks. Wacława Grosera.

– O czym by nie pisał, jego książki pochłaniam z zainteresowaniem. Kiedy czytałem „Świętego i błazna” o ojcu Janie Górze, dotarła do mnie wiadomość o śmierci twórcy Lednicy. Przed skończeniem książki napisałem do Janka e-maila ze swoimi refleksjami. Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Później odwiedził mnie i moją galerię „Siódme niebo”. Wiele rozmawialiśmy o sztuce – wspomina ks. Niespodziański. – Cieszę się, że Jan Grzegorczyk przyjął moje zaproszenie i przyjechał na spotkanie autorskie do malutkiej oazy w Rychnowie.

Okazuje się, że autorzy z chęcią odwiedzają małe miejscowości. W wielkich miastach ludzie rzadziej znajdują czas na udział w takich spotkaniach. – Tu, w Rychnowie, czuję się szczęśliwy. Chętnie przyjmuję zaproszenia. Wczoraj byłem u ks. Tomasza Kocińskiego i uczestniczyłem w obchodach 290. rocznicy konsekracji kościoła w Chwalęcinie. Spotkałem cudownych ludzi i mam przekonanie, że Pan Bóg napisał taki scenariusz, iż muszę ich spotkać. Kocham zaprzyjaźniać się z ludźmi – podkreśla Jan Grzegorczyk.

Na spotkaniu nie brakowały ciekawych przemyśleń i okazji do pośmiania się. – Urzekło mnie, że to nie było podniosłe spotkanie, ale pełne refleksji i humoru. Mam teraz o czym myśleć – podsumowuje pani Anna.