Co roku liczą, że wygrają

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 29/2018

publikacja 19.07.2018 00:00

– Podczas walki używana jest wszelka broń, a zadawane ciosy są okrutnie mocne – wyjaśnia Przemek.

W turnieju „na ostre” dobry jest każdy oręż, dzięki któremu uda się powalić przeciwnika. W turnieju „na ostre” dobry jest każdy oręż, dzięki któremu uda się powalić przeciwnika.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Na dwa tygodnie przed inscenizacją na pola pod Grunwaldem zaczęło zjeżdżać się współczesne rycerstwo. Rozbijali namioty, przygotowywali obóz, ćwiczyli przed bitwą. Byli z nimi też rzemieślnicy – u nich można było kupić zbroje, rzemienie, miecze i wygarbowane skóry. Były i średniowieczne stroje, począwszy od tych prostych po suknie wielmożnych panien. Z jednej strony przyjeżdżają co roku, by wziąć udział w największej w Europie inscenizacji średniowiecznej bitwy, z drugiej jest to dla nich niezwykła przygoda, czas, kiedy mogą cofnąć się do minionych wieków, przez kilka dni żyć tak, jak w 1410 roku. – Po raz pierwszy współcześni rycerze przyjechali na Grunwald w 1997 roku. Dla uczestników jest to już wspólny rodzinny biwak. Bractwa rycerskie są jak wielkie rodziny – podkreśla Patryk Kozłowski z Muzeum Bitwy pod Grunwaldem.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.