Msza Krzyżma w konkatedrze św. Jakuba

Krzysztof Kozłowski

publikacja 18.04.2019 14:20

- Dzisiaj jest czas, aby podziękować wielu kapłanom, którzy mimo zamętu, niezrozumienia i upokorzeń potrafią pozostać wierni Duchowi Chrystusowemu - mówił abp Józef Górzyński.

Msza Krzyżma w konkatedrze św. Jakuba - W Duchu Świętym mamy także szukać zrozumienia zadań, jakie stają dzisiaj przed nami. Jest to wyzwanie dla każdego pokolenia kapłanów - mówił abp Józef Górzyński. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

W konkatedrze św. Jakuba w Olsztynie odbyła się Msza Krzyżma Świętego. Liturgii przewodniczył i homilię wygłosił abp Józef Górzyński. Na Mszy Krzyżma odbyło się błogosławieństwo olejów krzyżma i chorych. Obecni byli kapłani archidiecezji warmińskiej, którzy odnowili swoje przyrzeczenia kapłańskie, a także członkowie służby liturgicznej, zarówno ministranci, lektorzy, ceremoniarze, nadzwyczajni szafarze Komunii św. i schole parafialne.

W imieniu prezbiterium warmińskiego życzenia abp. Józefowi Górzyńskiemu złożył ks. Wojsław Czupryński. W imieniu kleryków senior alumnów Rafał Rozumowicz, służby liturgicznej – Mateusz Jadczak, zaś wiernych państwo Małgorzata i Bogdan Wójtowiczowie.

Homilia abp.Józefa Górzyńskiego

Wielkoczwartkowa celebracja każe nam dzisiaj podjąć refleksję nad kapłaństwem. Jest to w istocie refleksja nad Kościołem, w którym kapłaństwo Chrystusowe jest fundamentem relacji człowieka z Bogiem i posługiwania na rzecz tej relacji. Udział w kapłaństwie Chrystusa, zarówno w wymiarze kapłaństwa wspólnego, właściwego wszystkim ochrzczonym, jak i kapłaństwa hierarchicznego, to sposób uczestniczenia w Kościele i w jego zadaniach.

W obecnym roku duszpasterskim mamy na tę rzeczywistość spojrzeć pod kątem Ducha Świętego. Co dla nas kapłanów i wszystkich chrześcijan, których łączy kapłaństwo wspólne ludu Bożego oznacza, że „zostaliśmy napełnieni Duchem Świętym”?

Wiemy, że wszystko co Boże w nas jest dziełem Ducha Świętego. Z Niego jest nasze zrodzenie w wierze, nasze życie łaską, nasze powołanie, nasza gotowość posługiwania, nasze posłuszeństwo Kościołowi, jego nauce i decyzjom. Wszystko to ma ten jeden wspólny mianownik i jest uwarunkowane obecnością Ducha Świętego w nas, tym, że zostaliśmy napełnieni Duchem Świętym, że prowadzimy życie duchowe, czyli w Duchu Świętym.

Duch Święty, Jego obecność w nas, jest warunkiem podjęcia, zrozumienia i owocnego wypełnienia naszego powołania w Kościele. Dotyczy to każdego chrześcijanina, a kapłana, któremu dane jest kapłaństwo służebne tym bardziej, gdyż bez Ducha Świętego jego posługa nie ma mocy, nie ma zbawczej skuteczności, która jest dziełem wyłącznie Ducha Świętego. Z tego wynika, że każda troska osobista i duszpasterska kapłana winna być wpierw poprzedzona troską o obecność w nas Ducha Świętego, o życie w łasce.

Kościół przypomina nam tę podstawową prawdę naszej wiary poprzez dzisiejszą liturgię poświęcenia Oleju Krzyżma i pobłogosławienia Oleju Chorych. Jest to w swojej istocie liturgia nakładania na te oleje mocy Ducha Świętego, która w tych znakach będzie przekazywana wiernym. Wiele mówi fakt, że Kościół przez wiele pierwszych stuleci nie posiadał rytu namaszczeń ale zawsze posiadał modlitwę poświęcenia i błogosławieństwa olejów, gdyż za istotę uważał i uważa owe nałożenie mocy Ducha Świętego na te znaki. Tylko w ten sposób nadaje im bowiem zbawczą skuteczność.

Nie można o tym zapominać w naszej pasterskiej posłudze. Nie my działamy, lecz On, a nasze działanie jest służebne wobec Jego mocy. Mamy być Jego narzędziem. Do bycia takimi zostaliśmy także uzdolnieni Jego mocą. A godność naszej posługi stąd, że jesteśmy szafarzami Jego mocy.

Właśnie dzisiaj jest czas aby podziękować wielu kapłanom, którzy mimo zamętu, niezrozumienia i upokorzeń potrafią pozostać wierni Duchowi Chrystusowemu, któremu ślubowali i zawierzyli i nie bez bojowania wewnętrznego i zewnętrznego trwają w gorliwej posłudze Bogu i Kościołowi. Bo czy można na tym świecie czynić coś ważniejszego i wznioślejszego? Niestety, ale zdarza się również i to, że nie widać w nas kapłanach prawdziwej dumy z naszego posługiwania. Nie widać w nas radości i przejawów poczucia godności z tego akurat faktu. Raczej oczekujemy na pochwały tego świata, których brak przyprawia wielu o frustrację, a czasami wpędza w kryzys aż do porzucenia kapłaństwa włącznie. A przecież, czy może być większy powód do radości i dumy jak fakt bycia sługą Boga, kimś, kogo Bóg Ojciec powołuje, Syn Boży nazywa swoim przyjacielem a Duch Święty czyni współuczestnikiem dzieła zbawiania świata? Nie bójmy się tej godności i dumy, bo jest prawdą o nas, która szczerze przeżywana sprawi w nas także prawdziwe poczucie pokory przed Bogiem i ludźmi.

W Duchu Świętym mamy także szukać zrozumienia zadań jakie stają dzisiaj przed nami. Jest to wyzwanie dla każdego pokolenia kapłanów. Jakie są te zadania dla nas dzisiaj? Bogu odpowiedź zawsze musimy dawać osobiście. Mamy jednak ważne podpowiedzi płynące ze źródeł, które właśnie z racji na asystencję Ducha Świętego należy wziąć pod uwagę. Jednym z nich jest tegoroczny list do kapłanów skierowany przez biskupów Kościoła w Polsce. Nie przejdźmy nad nim obojętnie.

Wyjątkową podpowiedź daje nam także papież Benedykt w znanym już przesłaniu, odnoszącym się do palących problemów współczesnego Kościoła, zwłaszcza kapłanów. Po, jak zawsze, bardzo przenikliwych analizach aktualnej sytuacji Kościoła papież daje wskazania co czynić. Uderzają stawiane przez papieża akcenty. Pierwszy z nich to konieczność głoszenia i dawania świadectwa o istnieniu Boga.

Pisze papież Benedykt: „Pierwsze zadanie, które musi wypływać z moralnych wstrząsów naszych czasów, polega na tym, byśmy ponownie zaczęli żyć Bogiem i skierowani ku Niemu. My sami musimy się przede wszystkim ponownie nauczyć uznawać Boga za fundament naszego życia, zamiast pomijać Go jak jakiś nierealny frazes. Nigdy nie zapomnę ostrzeżenia, jakie kiedyś napisał do mnie wielki teolog Hans Urs von Balthasar na jednej ze swoich pocztówek.

„Boga w trzech osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego nie zakładać, ale wskazywać!”. Istotnie, także w teologii Bóg jest często traktowany jako oczywistość, ale konkretnie nikt się Nim nie zajmuje. Temat Boga wydaje się tak nierealny, tak oddalony od rzeczy, które nas zajmują. A jednak wszystko staje się inne, kiedy nie zakłada się z góry Boga, ale Go wskazuje. Kiedy nie zostawia się Go jakoś w tle, ale uznaje za centrum naszego myślenia, mówienia i działania”.

Dalej papież stwierdza: „W Apokalipsie św. Jana został nam przedstawiony dramat ludzkości w całej swojej rozciągłości. Naprzeciwko Boga Stwórcy stoi diabeł, który mówi źle o całej ludzkości i całym stworzeniu. Mówi nie tylko do Boga, ale przede wszystkim do ludzi: Spójrzcie, co ten Bóg zrobił. Pozornie dobre stworzenie. A w rzeczywistości jest ono pełne nędzy i obrzydzenia. To zniesławianie stworzenia jest w rzeczywistości zniesławianiem Boga. Ma ono dowieść, że sam Bóg nie jest dobry i w ten sposób odciągnąć nas od Niego.

Aktualność tego, o czym mówi nam tutaj Apokalipsa, jest oczywista. W obecnym oskarżaniu Boga chodzi nade wszystko o to, by zdyskredytować Jego Kościół w całości i w ten sposób odciągnąć nas od niego. Idea lepszego Kościoła stworzonego przez nas samych jest w rzeczywistości propozycją diabła, za pomocą której chce nas odciągnąć od Boga żywego, poprzez kłamliwą logikę, na którą zbyt łatwo dajemy się nabierać. Nie, nawet dzisiaj Kościół nie składa się tylko ze złych ryb i chwastów. Kościół Boży istnieje także dzisiaj i także dzisiaj jest on właśnie narzędziem, za pomocą którego Bóg nas zbawia. Bardzo ważne jest przeciwstawianie kłamstwom i półprawdom diabła pełnej prawdy: Tak, w Kościele jest grzech i zło. Ale także dzisiaj jest święty Kościół, który jest niezniszczalny. Także dzisiaj jest wielu ludzi, którzy pokornie wierzą, cierpią i kochają, w których ukazuje się nam prawdziwy Bóg, kochający Bóg. Bóg ma także dzisiaj swoich świadków („martyres”) na świecie. Musimy tylko być czujni, by ich zobaczyć i usłyszeć.

(…) Dzisiejszy Kościół jest bardziej niż kiedykolwiek Kościołem męczenników i w ten sposób świadkiem Boga żywego. Jeśli z czujnym sercem rozglądamy się wokół i słuchamy, możemy dzisiaj wszędzie, szczególnie pośród zwykłych ludzi, ale także w wysokich rangach Kościoła, odnaleźć świadków, którzy swoim życiem i cierpieniem stają w obronie Boga. Lenistwo serca sprawia, że nie chcemy ich dostrzec. Jednym z wielkich i zasadniczych zadań naszej ewangelizacji jest – na tyle, na ile możemy – ustanowienie przestrzeni życiowych dla wiary, a nade wszystko znalezienie ich i rozpoznanie.

Widzieć i odnaleźć żywy Kościół jest cudownym zadaniem, które wzmacnia nas samych i pozwala nam ciągle na nowo weselić się wiarą”.

Te papieskie refleksje to swoisty rachunek sumienia dla nas kapłanów. Ilu z nas woli mówić o sprawach tego świata niż o Bogu? Także na ambonie. Ilu z nas ma pokusę tworzenia nowego, lepszego Kościoła według własnych oczekiwań, zamiast odkrywać ten prawdziwy i mu służyć? Ilu opuszcza Kościół bo nie odpowiada ich oczekiwaniom, bo nie jest taki, jaki oni chcieliby aby był? Ilu mówiąc o Kościele ma do powiedzenia jedynie żale, że Kościół nie spełnia ich oczekiwań? Ilu z nas utraciło radość wiary i nie potrafi już nią promieniować? Czy potrafimy sobie i wiernym czynić „przestrzeń życiową dla wiary”?

Dzisiaj liturgia przywraca nam nadzieję w odzyskanie tego wszystkiego w co kiedyś uwierzyliśmy i co ślubowaliśmy Bogu i Kościołowi. Tak, jest to możliwe, bo „Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił”. Jakże nie odrodzić w sobie radości powołania kiedy znów słyszymy Zbawiciela, który nazywa nas przyjaciółmi i udowadnia, że do końca nas umiłował?

Panie, jam sługa Twój – poślij mnie. Amen.