XXXVI Warmińska Pielgrzymka Piesza dotarła na Jasną Górę

ks. Dariusz Sonak

publikacja 12.08.2019 13:07

Pielgrzymi będą dziś uczestniczyć we Mszy św., Apelu Jasnogórskim oraz nocnym czuwaniu.

XXXVI Warmińska Pielgrzymka Piesza dotarła na Jasną Górę Pielgrzymka zakończy się nocnym czuwaniem przed obrazem Matki Bożej. Mario

Pielgrzymi dotarli na Jasną Górę.

- Dzisiejszy dzień to dla każdego z nas ważne przeżycie duchowe. Z nami wchodzą też ci, którzy pielgrzymowali w minionych latach, a nie mogli być na całej pielgrzymce, więc nasza grupa powiększyła się. Wszyscy pątnicy u Matki Bożej zostawiają swoje intencje, z którymi szli ostatnie dwa tygodnie. W tym roku to, co charakteryzowało naszą drogę, to przede wszystkim pokój. Nie mieliśmy większych sytuacji stresujących związanych chociażby z chorobami. Z pewnością był to czas modlitwy, a także wyciszenia. Udało nam się organizować w kościołach po drodze adoracje Najświętszego Sakramentu. Te momenty zatrzymania przed Jezusem były bardzo cenne. Przed nami Msza św. w Kaplicy Cudownego Obrazu co, nie ukrywam, jest najważniejszym przeżyciem naszej drogi - ks. Jarosław Dobrzeniecki, dyrektor warmińskich pieszych pielgrzymek.

Nasi pielgrzymi zostają na Apelu Jasnogórskim, a po nim odprawią Drogę Krzyżową na wałach. Pielgrzymka zakończy się nocnym czuwaniem do godz. 2 i Mszą św.

- To duże wyróżnienie dla naszej grupy, że możemy sporo czasu tutaj spędzić i prowadzić czuwanie przed obrazem Matki Bożej - dodaje.

- Te dni były wysiłkiem poświęconym dla Matki Bożej i okazją do szczerej modlitwy. Oprócz tego mogliśmy się zintegrować i stworzyć wspólnotę, która wierzy w Chrystusa. Dzisiejszy dzień jest bardzo ważny i wchodzimy z radością na Jasną Górę. Pojawia się też mały smutek, bo przed nami rozstanie z ludźmi, których spotkaliśmy na swojej drodze - mówi Janek Słomkowski z Nidzicy.

- Pielgrzymka była dla mnie czasem niesienia własnego krzyża. Były chwile gorsze i lepsze. W każdym momencie mieliśmy wsparcie w osobach, z którymi idziemy. Najważniejsze jest to, że tutaj mogłam poczuć tchnienie Pana Boga. Zrodziły się wspaniałe przyjaźnie i znajomości. Radośnie wchodzimy do Matki Bożej, bo ona w końcu doczekała się nas. Przyszłam z dwiema intencjami. Jedną z nich jest dziękczynienie, a mam za co. W minionym roku moją rodzinę dotknął pożar i rodzice stracili mieszkanie. Dziękuję Bogu, że nic im się nie stało, a także za ludzi, którzy pomogli nam w tym czasie, by wyremontować mieszkanie. Mam za co dziękować… - mówi Aleksandra Kaczmarczyk z Reszla.