O obowiązkach wobec wspólnoty, ale także wobec siebie nawzajem mówią Alina i Jan Pilipienkowie.
▲ Swoją służbę i innych członków zawierzyli Matce Bożej Gietrzwałdzkiej.
ks. Dariusz Sonak /Foto Gość
ks. Dariusz Sonak: Domowy Kościół jest Wam bardzo dobrze znany od wielu lat. Jak wyglądał początek Waszej drogi w tej wspólnocie?
Alina Pilipienko: 28 lat temu zaczęliśmy naszą przygodę. Sąsiad zaprosił nas na spotkanie rodzinne. Zdziwiliśmy się, że obcy ludzie chcą, byśmy uczestniczyli w ich rodzinnym wydarzeniu, ale poszliśmy. Okazało się, że było to spotkanie Domowego Kościoła, a oni wówczas byli parą diecezjalną. Byli to dziś już nieżyjący Elżbieta i Bolesław Kochańscy. Tak weszliśmy nie tylko do ich domu, ale na dobre weszliśmy do wspólnoty. Oni dzielili się z nami dobrem, drogą, którą sami przeszli w małżeństwie. Podjęliśmy decyzję, że chcemy też taką drogą pójść.
Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.