Patroni w czasach zarazy

Łukasz Czechyra

publikacja 19.03.2020 09:01

Przez wieki ludzie musieli niejednokrotnie mierzyć się z epidemiami. Jest kilku szczególnych świętych, do których możemy się zwrócić w tych trudnych czasach.

Patroni w czasach zarazy Wizerunek św. Rocha można znaleźć w wielu kościołach na Warmii i Mazurach. Łukasz Czechyra /Foto Gość

Jedną z pierwszych świętych, której orędownictwa przyzywano w czasach zarazy, była św. Korona, męczennica z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Zginęła śmiercią męczeńską w 177 r., w wieku zaledwie 17 lat. Od IV w. była przyzywana jako patronka w ucieczce przed chorobami i zarazami. Kościół wspomina ją 14 maja.

Na Warmii i Mazurach orędownictwa w czasach epidemii, które nawiedzały nasz region, szukano m.in. u św. Rocha. - Jest to patron chroniący od zaraz i klęsk żywiołowych. Jest czczony w wielu parafiach, w XVII w. urządzano pielgrzymki do Świętej Lipki, by tam - przed wizerunkiem św. Rocha - modlić się o odwrócenie zarazy i nieszczęść związanych z epidemią. Kolejnym świętym związanym z naszymi terenami był św. Andrzej Bobola, jeden z patronów Polski. To właśnie jemu przypisywane jest uratowanie mieszkańców Wilna przez zarazą, jaka nawiedziła miasto w drugiej połowie XVII w. - tłumaczy ks. prof. Władysław Nowak.

Kolejną świętą, którą możemy prosić o pomoc w tych trudnych czasach, jest św. Rozalia z Palermo. Żyła ona w XII w. na Sycylii. Legenda głosi, że podczas zarazy w Palermo w 1624 r. św. Rozalia ukazała się pewnej kobiecie i powiedziała, gdzie należy szukać jej relikwii. Kazała przenieść je do Palermo i przejść z nimi w uroczystej procesji przez miasto - w opisanej w widzeniu grocie faktycznie znaleziono szczątki kobiety, a po wykonaniu polecenia świętej epidemia ustała. Świętej Rozalii poświęcona jest m.in. kaplica w Kieźlinach, wybudowana jako wotum wdzięczności za wyzwolenie od zarazy, jaka nawiedziła te ziemie pod koniec XIX wieku.

Patronów chroniących od epidemii nie brakuje, ich wizerunki można znaleźć w wielu kościołach, kapłani zapraszają na nabożeństwa - tak jest m.in. w Klewkach, gdzie każdego dnia odmawiana jest litania do św. Rocha. - Codziennie oddajemy się Bogu za jego wstawiennictwem, błagając o wyciszenie epidemii, o błogosławieństwo dla Polski, naszej archidiecezji i parafii - mówi proboszcz ks. Jerzy Banul. Przypomina słowa papieża Benedykta XVI, który mówił, że każdy powinien mieć jakiegoś świętego, z którym pozostawałby w bardzo zażyłej relacji, aby odczuwać jego bliskość przez modlitwę i wstawiennictwo, ale także, aby go naśladować. - Dziś w naszej wspólnocie odkrywamy św. Rocha, który od lat patronuje naszej parafii. Jestem przekonany, że stanie się on naszym przewodnikiem w ten trudny czas, abyśmy w każdym momencie życia dostrzegali miłość Boga, który nieustannie nam błogosławi, otacza opieką - podkreśla proboszcz.

Przede wszystkim duszpasterze zachęcają, by pozostać w domach i tam się modlić. - Przez wieki zmieniło się pojmowanie choroby, zarazy. Kiedyś solidarność wiernych przynaglała ich do intensywnej modlitwy we wspólnocie. Człowiek czasów średniowiecza czuł się bezradny wobec epidemii, nie było lekarstw, a ginęły całe wioski - tłumaczy ks. Nowak. - Wraz z rozwojem medycyny wiemy więcej o chorobach, epidemiach. Wiemy, co powinniśmy robić, czego unikać, ale wobec koronawirusa również czujemy się bezradni: nie ma szczepionki, nie wiadomo, kiedy pandemia się skończy. Człowiek w tej bezsilności nadzieję może znaleźć w Panu Bogu. Możemy tę sytuację odczytać jako znak, szansę na zastanowienie i uświadomienie sobie, że tak naprawdę nie możemy zabezpieczyć sobie naszego życia bez Boga, bez wiary w Opatrzność - podkreśla ks. Nowak.