Krew leje się już dziś

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 27/2020

publikacja 02.07.2020 00:00

Wymagało wielkiej odwagi, by świadomie i jawnie opowiedzieć się za Polską...

Powiększona widokówka znajdująca się w Muzeum Warmii i Mazur pokazująca uchodźców z obszaru działań wojennych w Prusach Wschodnich z okresu I wojny światowej. Powiększona widokówka znajdująca się w Muzeum Warmii i Mazur pokazująca uchodźców z obszaru działań wojennych w Prusach Wschodnich z okresu I wojny światowej.
reprodukcja Krzysztof Kozłowski

Dziwnych i wstrząsających przemian doznać musieli moi rodacy mazurscy w latach od 1914 do 1920 r. Jeszcze krótko przed wojną światową dużo opowiadano, przede wszystkim na wioskach, o znakach i cudach, które objawiły się na niebie. Niektórzy chcieli widzieć pod szarym niebem, wśród piętrzących się ciemnych zwałów chmur, ognisty miecz, który z wolna posuwał się nad krainą mazurską. Inni znów widzieli ognisty krzyż, który chwilę trwał na niebie i nagle znikał. Na pewnej górze powiatu nidzickiego czasami słyszeć się miało o północy rżenie koni, brzęk uzbrojonych rycerzy, ostre rozkazy i jęk okutych w kajdany jeńców. Opowiadano starą przepowiednię o wielkim cesarzu z krótką i suchą ręką, któremu pozostał tylko mały pod lipą kawałek ziemi. O tym wszystkim i innych rzeczach ciągle słyszałem. Słyszałem, jak niejeden starzec o siwych włosach i niejedna staruszka opowiadali powieści, którym z wielkim skupieniem przysłuchiwali się młodzi i starzy. Przewidywano ciężkie czasy w najbliższej przyszłości. A te ciężkie czasy rzuciły się jak nieszczęsna powódź na mazurską krainę. (...) Widziało się zwały gruzu, na którym cuchnące zwłoki bydła i gnijące ciała ludzkie zapowietrzały osławione powietrze krainy jezior i lasów” – pisał we wspomnieniach Fryderyk Leyk, który już w pierwszych dniach I wojny światowej został przydzielony do pułku piechoty nr 167.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.