To był wyłom w systemie

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 39/2020

publikacja 24.09.2020 00:00

– Ta książka to najnowsza historia, bez której znajomości nie da się zrozumieć dzisiejszej Polski. Wiedza o tym bardzo ważnym okresie jest skąpa w społeczeństwie – uważa Zenon Złakowski.

– Dzięki tej publikacji każdy może poznać historię olsztyńskiej „S”  – podkreśla autor. – Dzięki tej publikacji każdy może poznać historię olsztyńskiej „S” – podkreśla autor.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Kolejna rocznica powstania Solidarności stała się okazją do wznowienia książki „Solidarność olsztyńska w latach 1980–1989” autorstwa Zenona Złakowskiego – to wydanie jest poszerzone o nowe fakty i wspomnienia. – Kiedy dr Jerzy Kiełbik, dyrektor Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie, zwrócił się do mnie z propozycją wznowienia moich książek, pomyślałem, że jest to doskonała okazja, by przyczynić się do popularyzacji tak ważnych w naszym regionie wydarzeń, związanych z powstawaniem niezależnego związku. Głównym celem wydawnictwa jest ukazanie etosu Solidarności, tego wielkiego zrywu narodowego, który ostatecznie doprowadził do upadku komunizmu nie tylko w Polsce – mówi Zenon Złakowski. Wydawnictwo składa się z dwóch tomów. Pierwszy opisuje fakty związane z utworzeniem związku na Warmii i Mazurach, represje okresu stanu wojennego wraz z listą osób internowanych, po czasy przełomu 1989 roku. Drugi zawiera wspomnienia działaczy Solidarności, opisuje ich koleje życia, które często zostało złamane przez aparat bezpieczeństwa. – Te najbardziej emocjonalne związane są oczywiście z okresem stanu wojennego. Aresztowania, procesy, pobicia w więzieniach. Warto poznać historie tych ludzi, uświadomić sobie i przypomnieć, w jakich czasach przyszło im żyć. Zbyt wiele osób o tym zapomina – podkreśla autor.

Powrót do emocji

Działaczy dzielących się wspomnieniami jest ponad siedemdziesięciu. – Spora część z tych wspomnień była przeze mnie spisana już w latach 90. ubiegłego wieku. Stwierdziłem, że trzeba je wykorzystać. One są o tyle cenne, że rozmówcy pamiętali o różnych szczegółach. Po latach jednak wspomnienia się zacierają. Około dwudziestu spisałem w tym roku. Każde wspomnienie to powrót do emocji, które towarzyszyły im podczas tworzenia struktur związkowych, jak i tych dramatycznych, z okresu stanu wojennego. Oni do tej pory noszą je w swojej pamięci i w sercu – mówi pan Zenon. Powstawanie Solidarności nie było łatwe i często wymagało heroizmu od osób, które się w to angażowały. – To była rzecz całkowicie nowa, niespotykana dotąd w bloku państw socjalistycznych. W systemie komunistycznym nagle powstają niezależne związki... To był wyłom w systemie, traktowany przez aparat partyjny jak coś wrogiego. Przecież wówczas nie mogło istnieć coś, co jest niezależne od partii. Związek w ich pojęciu był kontrrewolucją, więc trzeba go zgnieść. I tym momentem był stan wojenny – wyjaśnia autor.

Przed Komunią zdążę

Przytacza wspomnienia Grażyny Langowskiej, aresztowanej 24 grudnia i więzionej w areszcie śledczym w Ostródzie. „Okres od 13 grudnia do samego aresztowania był chyba najkoszmarniejszym okresem w moim życiu. Nękanie było okropne, oni wiedzieli, jak to robić w sposób fachowy. Nigdy nie wiedziałam, czy jeszcze wrócę; nigdy nie wiedziałam, co powiedzieć rodzinie. To było obrzydliwe. (...) Kiedy w końcu znalazłam się w więzieniu, wolna od codziennego nękania, wyczerpana totalnie, to – paradoksalnie – z ulgą przyjęłam, jak się ta brama za mną zamknęła. Później dopiero przyszła refleksja: mój Boże, trzy lata, jakże to długo. Jak wyjdę z więzienia, moja córka będzie już dużą dziewczynką, będzie miała siedem lat i pójdzie do szkoły. A gdy dostanę cztery lata, to będzie miała osiem lat, ale jeszcze na Komunię zdążę”... – Więzionych kobiet było dużo. Represjonowanych jeszcze więcej. Setki osób – podsumowuje autor.

Ścieżka zdrowia

Władysław Kałudziński został zatrzymany 1 maja. Aresztowany w Olsztynie, internowany w Iławie, później w Kwidzynie, gdzie został brutalnie pobity, od września 1982 r. osadzony w areszcie śledczym w Elblągu. „Klawisze ustawieni w szpaler. Zacząłem odruchowo biec. Bito mnie z dwóch stron, wszędzie. Jak padłem, to mnie kopano. Była to ścieżka zdrowia. Jako nieprzytomnego zabrała mnie karetka pogotowia do szpitala w Kwidzynie. Obudziłem się na łóżku, głowa oblana krwią. Nie mogłem się podnieść. Podłączono mi kroplówkę przeciw opuchnięciu mózgu. Potem zaczęli zwozić najmocniej pobitych: braci Gałowskich, Duszaka, Kozaczynskiego, Bobera, wszyscy ze wstrząsem mózgu. (...) Ścieżka zdrowia trwała od godziny 12.00 do 2.00 w nocy. Jedna ekipa klawiszy odjeżdżała, druga przyjeżdżała, ostatnia była z Iławy” – pisze we wspomnieniach W. Kałudziński.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.