Pan Bóg w nas zainwestował

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 46/2020

publikacja 12.11.2020 00:00

– Raz usłyszałam: „Jak pani daje radę z taką gromadką dzieci? Ja sobie z jednym nie daję rady”. Odpowiedziałam, że ja też nie daję rady – mówi pani Krystyna, opowiadając o swojej ufności w łaskę Bożą.

▲	Najmłodsza Karolina jest w V klasie podstawówki. – Nie mieliśmy ośmiorga dzieci „naraz”. Każde się rodziło i było pierwsze, i jest naszą największą radością – podkreślają małżonkowie. ▲ Najmłodsza Karolina jest w V klasie podstawówki. – Nie mieliśmy ośmiorga dzieci „naraz”. Każde się rodziło i było pierwsze, i jest naszą największą radością – podkreślają małżonkowie.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Poranki bywają najtrudniejsze. Trzeba wstać skoro świt, ogarnąć dzieci i przypilnować, by każde zdążyło na zdalne lekcje. A że wstają na ostatnią chwilę, to ze śniadaniem bywa różnie. Gdyby nie mąż, nie byłoby szans na wypicie porannej kawy, bo trzeba usiąść przed monitorem i prowadzić zajęcia. Nauczycielowi nie wypada się przecież spóźnić. Ktoś by pomyślał, że to jakieś szaleństwo. Ale okazuje się, że gdzie jest miłość, tam szaleństwo musi być.

A im więcej szaleństwa, tym więcej miłości. Jest tylko jeden warunek – trzeba wszystko oddać Bogu i codziennie dziękować Mu wieczorem za każdy miniony dzień. – Lekcje muszą być dobrze przeprowadzone. To wymaga czasu. Czyli przekłada się to na to, że swoją pracę kończę około północy, by przygotować się do zdalnych lekcji w następnym dniu. Tak codziennie. A oprócz tego trzeba ogarniać dzieci, które siedzą przed monitorami i uczestniczą w swoich lekcjach. Takie to dziwne czasy – mówi pani Krystyna, nauczycielka fizyki.

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.