Na podwórku pana Henryka można poczuć się niczym Guliwer.
▲ – Każdy z budynków ma swoją historię – mówi pasjonat.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość
Na oddzielonych miejscach wyłożonych drobnymi kamieniami stoją małe budowle. Wśród nich można rozpoznać olsztyński ratusz, kamienicę Naujacką czy sanktuarium maryjne w Gietrzwałdzie. – Ostatnio przeszedł silny wiatr i zniszczył niektóre miniatury, choćby konkatedry św. Jakuba. Dach jest uszkodzony. Jednak to nic w porównaniu z tym, jakie pomysły mają ludzie, kiedy wypożyczam modele na różne wystawy plenerowe. Kiedyś ktoś wyrwał krzyże z wież kościoła garnizonowego. Są i tacy, którzy wyłamują dachówki. Trzeba naprawić, a to żmudna i wymagająca cierpliwości praca – mówi Henryk Drajer. Marzenie ma jedno, by na jego posesji powstał park miniatur, by przyjeżdżali ludzie, poznawali architekturę budowli, mogli obejrzeć je z lotu ptaka, choć chodząc po ziemi.
Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.