– Przypomniały mi się słowa ks. Twardowskiego: „Wiara pochodzi ze zdziwienia światem. Potem przychodzi Bóg”. I to jest prawda – mówi jedna z kajakarek.
► Krzysiek i Karolina płynęli, by powierzyć swoją wspólną przyszłość Matce Bożej.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość
Wielu pielgrzymów płynących tym szlakiem nie może się nadziwić pięknu otaczającej ich przyrody. Ono często pozwala im zostawić pełną gonitwy codzienność na brzegu jeziora Juno i skupić się na ciszy dookoła, przerywanej tylko przez szum sitowia i nadbrzeżnych drzew. I zwrócić myśli ku Bogu. To droga do Matki Bożej Świętolipskiej, a Matka zawsze prowadzi do Syna.
– Już dziesiąty raz biorę udział w tej pielgrzymce. I za każdym razem odkrywam coś nowego. To czas „zanurzony” w błękicie nieba, które odbija się w tafli jeziora, zniekształcone jego falami. Myślę wówczas, że i ja mam takie zniekształcone wyobrażenie nieba – zniekształcone codziennością, różnymi myślami, odchodzeniem od Boga. A Pan Bóg zsyła tu ciszę, bym Go usłyszał, bym zrozumiał, jak On mnie bardzo kocha. On jakby układa wszystko od nowa – mówi Henryk Nikonor, koordynator pielgrzymki kajakowej z Mrągowa do Świętej Lipki, którą po raz 10. zorganizowała parafia św. Rafała Kalinowskiego w Mrągowie.
Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.