Żadnej kropli oliwy nie zgubił

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 02/2024

publikacja 11.01.2024 00:00

Odszedł do Pana wieloletni prezes koła Akcji Katolickiej przy parafii św. Walentego w Klewkach, zasłużony działacz NSZZ „Solidarność”.

– To był wielki patriota – uważa Zenon Złakowski. – To był wielki patriota – uważa Zenon Złakowski.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Przypomina mi się metafora, którą często tata przytaczał, zasłyszana chyba jeszcze gdzieś na sowieckiej Białorusi. Życie przypomina korytarz, przez który przechodzi się, trzymając łyżkę oliwy w ręku. Należy przeżyć je tak, żeby sedna życia, tej oliwy, jak najmniej rozlać i zgubić, a jednocześnie wkoło jak najwięcej jej zobaczyć. Tata doszedł do końca tego korytarza. Jestem przekonany, że żadnej kropli oliwy nie zgubił. I to jest coś – mówił Stefan Ruchlewicz, syn zmarłego.

Wysoka cena

30 grudnia 2023 r. w kościele św. Walentego w Klewkach w Mszy św. pogrzebowej uczestniczył tłum ludzi. Wśród zgromadzonych byli przyjaciele śp. Stefana Ruchlewicza, którzy wspólnie z nim walczyli z komunistycznym reżimem. – To był wielki patriota. Człowiek, który przez całe życie, w pracy zawodowej i społecznej, dokładał wszelkich starań, aby Polska stała się krajem wolnym od dławiącego ją systemu komunistycznego. Kiedy w sierpniu 1980 r. strajki ogarnęły cały kraj, aktywnie włączył się w tworzenie i wspieranie w województwie olsztyńskim rodzącego się wielkiego ruchu, jakim była Solidarność – mówił Zenon Złakowski. Na kartce miał spisane wspomnienia śp. Stefana Ruchlewicza. Odczytał ich fragment: „Wsparłem pierwsze postulaty w Olsztynie, dotyczące krzyży czy budowy kościoła Chrystusa Odkupiciela Człowieka przy ul. Wyszyńskiego. Pracownicy pytali: »Panie dyrektorze, ale co w tej sprawie dałoby się zrobić?«. Ja im mówię: »Macie swoje postulaty, dajcie mi je, przekażę dalej władzom«. Oczywiście załoga strajkowała. Postulaty poszły do Komitetu Wojewódzkiego, do Komitetu Miejskiego i do prezydenta. I mówię: »Panie prezydencie, jak nie będzie zgody, autobusy będą stały«. I było pozwolenie na budowę kościoła”. – Stefan był w regionie chyba jedynym dyrektorem, który tak jednoznacznie wspierał Solidarność i osobiście angażował się w jej działalność. Zapłacił za to w stanie wojennym wysoką cenę – podkreślił Z. Złakowski. Aresztowano go, osadzono w piwnicy. Był bity, przez co stracił później wzrok w jednym oku. Wraz z innymi, skuty kajdankami, trafił do więzienia w Iławie. Tam podupadł na zdrowiu, po kilku miesiącach trafił do szpitala. Do 1986 r. nigdzie nie został zatrudniony.

Siła z wiary

Przez wiele lat śp. Stefan Ruchlewicz aktywnie udzielał się w Akcji Katolickiej Archidiecezji Warmińskiej, szczególnie w swojej parafii św. Walentego w Klewkach. W tym czasie asystentem kościelnym stowarzyszenia był ks. Michał Tunkiewicz. – Wraz z żoną od początku istnienia stowarzyszenia włączali się w jego działalność. Od AK oczekuje się wierności nauczaniu Kościoła, prawdzie o Chrystusie, o Kościele i człowieku. Od członków AK wymaga się, by byli konsekwentni, twórczy, by cieszyli się autorytetem społecznym i byli zdolni do podejmowania odpowiedzialności za chrześcijańskie budowanie społeczeństwa i państwa. Stefan tak właśnie pojmował misję w AK. Jego obecności w Kościele nie można było nie zobaczyć. Mimo długiej choroby do końca został wierny Bogu i Kościołowi. Był katolikiem odpowiedzialnym i zaangażowanym. Każdy z nas jest słaby, popełnia błędy, ale powinien z nich powstawać. Taką postawą charakteryzował się śp. Stefan – mówi ks. Michał Tunkiewicz. Wspomina go jako człowieka pogodnego, otwartego na pomoc bliźniemu. – Uwielbiał muzykę, szczególnie walca. Dużo czasu spędzał w swojej pasiece, pszczelarstwo było pasją jego życia. Mimo wielu przeciwności został wierny swoim wartościom, ideałom, które towarzyszyły mu aż do końca. W czasie długiej choroby nie stracił radości, z pokorą przyjmując wolę Boga, częściej uśmiechem wspierając bliskich, niż sam oczekując wsparcia. Do końca czerpał siły z wiary w Boga – uważa ks. Tunkiewicz.

Podczas wielu rozmów dla „Posłańca Warmińskiego” Stefan Ruchlewicz podkreślał, że jego zaangażowanie w sprawy społeczne wynika z wewnętrznej potrzeby, ale jest też podziękowaniem dla Boga i Kościoła, któremu wiele zawdzięcza.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.