Niezwykłe połączenie z Jezusem

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

– Tu chodzi o to, aby było jak najwięcej wysiłku, jak najwięcej zmęczenia, aby wręcz człowiek dotknął swojej bezradności i potem powstał – przekonuje ks. Paweł Szumowski.

– Czuję, że znów powinienem iść – podkreśla Bartosz. – Czuję, że znów powinienem iść – podkreśla Bartosz.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

To jest jedna noc w roku, mocna noc. Czterdzieści siedem kilometrów drogi. Nie wiem, czy będzie mróz, będzie padał deszcz czy śnieg. Może będzie ciepło. Wiem jedno, że jest już duża grupa osób, które zapisały się na Ekstremalną Drogę Krzyżową. Wiele z nich podejmuje drogę już po raz kolejny. W tym trudzie jest coś dziwnego, niewytłumaczalnego. Często kończąc trasę, mówią: „Już nigdy więcej”, by po kilku dniach tęsknić za tym, co czuli w tę noc – opowiada ks. Paweł Szumowski, dyrektor Warmińskich Pielgrzymek Pieszych, organizator EDK, która wyruszy 15 marca z kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie.

Trzy upadki

Dwa lata temu Zuzanna Badeusz przeszła EDK. – Zachęcił mnie ks. Paweł. Opowiadał, że to nie jest zwykła Droga Krzyżowa, jaką odprawia się w kościele. Przeżycia, które mi towarzyszyły, były ekstremalne – wspomina Zuzanna. – Zachwyciłam się poczuciem niezwykłego połączenia z Jezusem Chrystusem. Gdy się idzie, reflektując rozważania, towarzyszy temu fizyczny ból, napływa senność, chwile rezygnacji. Dotyka się najsłabszych swoich miejsc – uważa. Wspomina, że pierwsza chwila zwątpienia dopadła ją w Gietrzwałdzie. – Połowa trasy, ponad dwadzieścia kilometrów drogi. Ból nóg i pojawiająca się myśl, że tu można zostać, ktoś po mnie przyjedzie. Z drugiej strony poczucie, że muszę to przejść. Przecież nie można zrezygnować w połowie drogi. Tak, to pierwsza poważna wewnętrzna walka z sobą – wspomina. Ruszyła dalej. Po dwóch kilometrach kolejny „upadek”. – Usiadłam i myślałam. Mijali mnie inni. W końcu decyzja, idę dalej – opowiada. Po kilku kilometrach „upadek” trzeci. – Najgorszy moment. Była to jakaś mała wioska. Stąd przecież też może mnie ktoś odebrać. Wracam do domu! Nie dam rady! Czekam! Usiadłam pod drzewem. Przysnęłam. Minęło około czterdziestu minut. Przebudziłam się pełna sił. Już wiedziałam, że muszę skończyć tę Drogę Krzyżową – mówi. Dołączyła do kilku ostatnich osób i z nimi dotarła do kościoła. – Drżały mi całe nogi. Czułam ból każdego mięśnia. Usiadłam na schodach świątyni i się rozpłakałam – przerywa na chwilę. – W tym roku idę. Ostatnio miewam gorszy czas. Potrzebuję właściwej drogi – podkreśla Zuzanna.

Podróż w głąb siebie

Trasa tej EDK wiedzie z Olsztyna do Gietrzwałdu, skąd po chwili wytchnienia pielgrzymi idą z powrotem. Jak wyliczył ks. Paweł Szumowski, w sumie to około stu trzydziestu tysięcy kroków. W tym roku wydarzeniu patronuje św. Jan Paweł II, który mówił: „Zadaniem każdego człowieka jest być twórcą własnego życia. Człowiek ma uczynić z niego arcydzieło sztuki”. – Ale także podkreślał podczas spotkania na Jasnej Górze: „Wymagajcie od siebie, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. W naszej archidiecezji te słowa są mottem EDK – przybliża kapłan. Zapisy ciągle trwają. Można wejść na stronę pielgrzymkawarminska.pl i wypełnić formularz zgłoszeniowy. – Zapraszamy na tę drogę, żeby nie sprzedać życia, a je pięknie przeżyć – uśmiecha się kapłan. EDK to dobra odpowiedź na kuszenie świata, który mówi, że ma być miło, przyjemnie, bez trudu i cierpień. Młodzi kulturowo i ideologicznie są zwalniani z obowiązku wymagania od siebie. – A tu chodzi o to, aby było jak najwięcej wysiłku, jak najwięcej zmęczenia, aby wręcz człowiek dotknął swojej bezradności i potem powstał. To jest podróż w głąb siebie, to przekraczanie granic. Musisz i ty tego doświadczyć – przekonuje ks. Szumowski. – Idę i ja! – śmieje się Bartosz Drankowicz. – Ta droga przyciąga. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Za każdym razem, kiedy szedłem, zarzekałem się, że kolejny raz nie pójdę. Zbliża się Wielki Post, a ja już w duszy słyszę zaproszenie: „Pójdź za Mną. Weź swój krzyż i chodź”. Droga zmienia, inaczej patrzę na innych, lepiej ich rozumiem. Nie bój się, bo ta droga ubogaca, choć się cierpi – dodaje Bartosz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.