Idę w ciemności

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 12/2024

publikacja 21.03.2024 00:00

Wędrowanie uczy pokory, cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do celu.

W Gietrzwałdzie pątnicy zatrzymywali się przy kaplicy objawień. W Gietrzwałdzie pątnicy zatrzymywali się przy kaplicy objawień.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Wymagajcie od siebie, nawet gdyby inni od was nie wymagali – te słowa św. Jana Pawła II były hasłem tegorocznej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. W tym roku ponad 250 osób po Mszy św. wieczornej wyruszyło z kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie na 47-kilometrową trasę, by w ciszy przeżywać mękę Chrystusa.

– Każdy z nas ma swój powód, dla którego wyrusza na tę drogę. Czy jednak rzeczywiście jest tak, że to jest nasze chcenie? Wydaje się nam, że poprzez podejmowanie trudu to my zapraszamy Boga do naszego życia, jednak jest odwrotnie. To Bóg nieustannie prosi nas, abyśmy mieli życie wraz z Nim i w Nim – mówił w homilii ks. Radosław Czerwiński.

Jezus wyszedł do świata, żeby głosić Dobrą Nowinę. Trzy lata Jego działalności to wiele cudownych wydarzeń, uzdrowień, uwolnień od złych duchów. – Zawsze to wszystko wydarzało się w drodze. Jezus pokazuje, że to, co ważne, dzieje się w pewnym procesie. My jesteśmy niecierpliwi, a wędrowanie uczy nas pokory, cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do celu. Co dobre, wymaga wysiłku – podkreślał ks. Czerwiński. Wskazywał, że nie jest ważne, dokąd się dojdzie, lecz to, jak tę drogę się przejdzie. – Ważna jest jakość tej drogi, milczenie, do którego zapraszamy Boga. Wędrowanie ma się przyczynić do głębszej relacji z Ojcem – mówił kapłan.

Po Eucharystii pątnicy wyruszyli w drogę do Gietrzwałdu. – Idę w ciemności. Prowadzi mnie tylko światło mojej latarki. To niezwykłe doświadczenie. Wiele przemyśleń, głębokiej modlitwy. Chcę pokonać swoje słabości. Czasem byłam w takiej niemocy, że tylko Pan Bóg mógł pomóc. Bóg uczy nas pokonywać kryzysy w drodze, a później w codziennym życiu. Ma być ekstremalnie, by pokonać siebie, by w bezsilności prosić Boga o pomoc. I to się na tej drodze dzieje – mówi pani Beata.

Po rozważaniach kolejnej stacji drogi krzyżowej pątnicy podążali dalej, by idąc przez Łajsy, Gronity i Naterki, nad ranem dotrzeć do Olsztyna. – Mam wiele refleksji. Co ciekawe, kiedy człowiek jest zmęczony, wyczerpany, dochodzi do zupełnie innych wniosków niż wtedy, gdy siedzi spokojnie w domu czy też klęczy w kościele. Mam nadzieję, że ta droga odmieni mnie – wyznaje Tadeusz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.