Prawdziwy jest tylko krzyż z Jezusem

Krzysztof Kozłowski

publikacja 22.03.2024 23:00

W piątkowy wieczór odbyła się Droga Krzyżowa ulicami Olsztyna. Rozważania poszczególnych stacji przygotował ks. Andrzej Preuss. „Jezu dobry i miłosierny daj nam łaskę doświadczenia serca zjednoczonego z Twoim boskim Sercem”, prosi w rozważaniach ks. Andrzej.

Prawdziwy jest tylko krzyż z Jezusem Między poszczególnymi stacjami krzyż niosły różne wspólnoty, młodzież, kapłani. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

W piątkowy wieczór poprzedzający Niedzielę Palmową katolicy - już tradycyjnie - na olsztyńskiej starówce spotykają się z cierpiącym Jezusem Chrystusem. Idą za krzyżem niesionym przez różne stany i wspólnoty, przeżywając poszczególne stacje Drogi Krzyżowej. W tym roku czytane były rozważania przygotowane przez ks. Andrzeja Preussa.

Arcybiskup Fulton Sheen powiedział, że Ameryka przyjęła Jezusa, ale odrzuciła Jego krzyż. To fałszywy obraz życia bez konsekwencji, bez ofiary - czyli bez miłości. Rosja z kolei przyjęła krzyż, ale bez Jezusa - a wtedy to tylko szubienica, miejsce bezsensownej kaźni. Prawdziwy jest tylko krzyż z Jezusem. Samo cierpienie nie jest w stanie zbawić. Święty Jan Paweł II stwierdził, że nie cierpi ten, kto cierpi, ale naprawdę cierpi ten, kto nie wie, dlaczego cierpi.

Stacja I - Pan Jezus przed Piłatem
Mówią, że strach to najskuteczniejsza broń szatana. Piłat panicznie się bał Cezara, arcykapłanów, sanhedrynu. Bał się nawet swoich żołnierzy, dlatego grał przed nimi twardego hegemona. Jednak w środku był mały, bezbronny, niepewny. Stąd pytał Jezusa o prawdę. Cechą ludzi przestraszonych i słabych jest to, że bardzo łatwo poddają się demonowi i z nim paktują. Historia zna wielu takich. Piłatowi wydawało się, że ma władzę. Tymczasem był niewolnikiem lęku. Był gotowy skazać najczystszą Świętość, Prawdę i Dobroć. Człowiek zalękniony oskarża ludzi, Boga, nawet samego siebie. Może właśnie dlatego Pan Bóg na kartach Biblii aż 365 razy mówi: „Nie bój się”. Panie Jezu daj nam miłość, która usuwa lęk, która owocuje wiarą ufnością i wiernością!

Stacja II - Pan Jezus bierze Krzyż
Podobno Jezus ucałował Krzyż, gdy Mu go wkładano na ramiona. Zachował się, jak rodzic oddający swoją nerkę cierpiącemu dziecku. Miał głęboką świadomość, że czyni to z największej miłości do mnie i do ciebie. Tam wszystko stało się z miłości. Mądrzy ludzie mówią, że noszenie krzyża przeżywamy na dwa sposoby. Już płacz rodzącego się dziecka oznacza, że rodzi się z nim także krzyż. Ten krzyż rośnie wraz z człowiekiem. Drugi sposób to łaska: świadoma, dobrowolna, z głębi serca płynąca zgoda na to, że wezmę mój krzyż na ramiona, a bardziej na moje serce. Jeżeli godzę się na moje choroby, na to, że się starzeję, na niedostatki, braki i straty, to zaczynam mieć udział w krzyżu Pana Jezusa. Jezus powiedział bowiem: „Kto chce pójść za mną niech zaprze się siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Czy chcę mieć udział w zbawieniu świata? Czy chcę wraz z Jezusem dźwigać grzechy, nieszczęścia, upadki moich braci i sióstr? Jezu dobry i miłosierny bardzo proszę, napełnij mnie pragnieniem niesienia mojego krzyża.

Stacja III - Pierwszy upadek Pana Jezusa pod Krzyżem
Ktoś wyliczył, że zaledwie dwieście metrów Pan Jezus przeszedł i runął pod ciężarem Krzyża. Może to nasz grzech był takim ciężarem, że ściął z nóg samego Boga? Jak niepojęte cierpienie zadaję Bogu, gdy oskarżam, odbieram szacunek, godność, dobre imię bratu! Jak łatwo powalić Boga na ziemię! Wystarczy gniew, zemsta, nienawiść. Ile tego w moim życiu? Gdy Kain nosił nienawiść do brata, to dobry Bóg ostrzegał: „Dlaczego jesteś smutny i twoja twarz jest ponura?”. Oto grzech leży u wrót twojego serca, a ty masz nad nim panować. Bóg zawsze ostrzega przed upadkiem. Zawsze go zapowiada. Niestety, jesteśmy coraz bardziej głusi na Boże przestrzeganie. Jezu dobry, proszę otwórz moje uszy serca. Wyczul na Twoje ostrzeżenie. A jeżeli mimo to upadnę, to bardzo Cię proszę, nie pozwól mi leżeć, ale dodaj łaski bym wstał i uparcie zmierzał do zmartwychwstania.

Stacja IV - Pan Jezus spotyka Matkę
Jest prawdą, że matki czują to samo co ich dzieci. Sukcesy dzieci to ich największe radości, a każde cierpienie syna czy córki rozrywa serce mamy. Co czuła Najświętsza Maryja Panna patrząc na Jezusa skrwawionego, odrzuconego, poniżonego, z wyrokiem śmierci za to, że uzdrawiał, karmił, wskrzeszał, pomagał, rozgrzeszał? To było spotkanie dwóch nieskazitelnych i strasznie cierpiących serc: najświętszego i niepokalanego. W tym spotkaniu tkwi też wielka tajemnica. Najświętsza Maryja Panna była nie tylko uczestnikiem cierpienia, Ona ma udział w zbawieniu, pomagając nieść grzechy moje i twoje. Jezu i Maryjo, proszę, pozwólcie mi uczestniczyć w tym niezwykłym spotkaniu, pełnym niewypowiedzianej miłości.

Stacja V - Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż
Według trzech Ewangelii Szymon był rolnikiem, który wracał z pola. Jeżeli tak wcześnie skończył pracę, to musiał ją rozpocząć nawet przed wschodem słońca. Zapewne był głodny i zmęczony, spieszyło mu się do domu, do żony, dzieci, wypoczynku. Tymczasem nieoczekiwanie przymusili go do pomocy skazańcowi! Pan Bóg lubi zmieniać nasze plany, oczekiwania, nadzieje. Lubi korygować nasz egoizm. Szymon zapewne nie miał pojęcia, w czym przyszło mu uczestniczyć. Być może planował, że tego popołudnia wreszcie odpocznie, jednak Bóg miał dla niego misję, której nie zapomni świat. Tym jednym popołudniem Bóg w życiu Szymona zmienił wszystko. Według badaczy Pisma Szymon najprawdopodobniej został później członkiem gminy chrześcijańskiej w Jerozolimie. Czy zdajemy sobie sprawę, jak wiele może zdziałać w człowieku spojrzenie i dotyk Boga? Ile może zdziałać kawałek wspólnej drogi? Jezu dobry i miłosierny, spójrz na nas miłosiernie i dotknij, a będziemy ocaleni!

Stacja VI - święta Weronika ociera twarz Jezusowi
Kto ma tyle odwagi, by się przyznać do skazańca, i to takiego, którego prowadzą na najhaniebniejszą śmierć? Zapewne matka, może kochająca z całego serca żona, a także prawdziwy przyjaciel. We wszystkich przypadkach to miłość jest siłą, która pozwala na tak wielką desperację. Może Weronika była jeszcze bardzo młoda, może nie znała jeszcze życia, ale na pewno miała w sobie miłość. Ktoś kiedyś powiedział, że tym, którzy mają miłość, brakuje wiele. Jednak tym, którzy nie mają miłości, brakuje dosłownie wszystkiego. Święta Weronika jakimś cudem przepchnęła się przez wściekły tłum i otarła skrwawioną, brudną i umęczoną twarz Jezusowi. Tak mówi tradycja. Ale w tym spotkaniu Boga, który jest samą miłością, i człowieka, który ma w sobie miłość, musiało dojść do wymiany. Weronika z ludzkiej perspektywy nie zrobiła wiele: po prostu dała miłujące serce, na chwilę ulżyła Jezusowi w drodze. Jezus dał swe oblicze, ale co ważniejsze wyrył w sercu Weroniki swoją obecność. Prawda jest taka, że Boga zobaczą tylko ci, którzy Go naprawdę kochają.

Stacja VII - Kolejny upadek
Jest piękna piosenka oazowa, która rozpoczyna się od słów: „Ciągle zaczynam od nowa, choć czasem w drodze upadam. Wciąż jednak słyszę te słowa, kochać to znaczy powstawać”. I dalej: „ Dziś rozpoczynam od nowa, bo kochać to znaczy powstawać”. Jezu dobry i miłosierny, wypowiadaj do mnie te słowa jak najczęściej „kochać to znaczy powstawać”. Po każdym upadku proszę podnieś mnie, jak bezradne dziecko. Jezu dobry i miłosierny proszę, daj mi żal za grzechy i serce skruszone, a miłość Twoja niech mnie rozgrzesza. A nade wszystko proszę, daj mi tę szczególną łaskę odczuwania całym sercem, że zawsze jesteś przy mnie, zwłaszcza gdy upadnę i zabraknie mi wiary; łaskę poczucia, że jesteś miłosierny i nigdy mnie nie zostawisz; że jestem Twoim przyjacielem - mimo wszystko.

Stacja VIII - Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Według tradycji Niewiasty Jerozolimskie płakały nad skazańcami. Być może nie znały Jezusa, ale On je znał. O kim jednak myślał Jezus, gdy mówił: „nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i waszymi dziećmi?”. Może myślał o nas wszystkich?... To prawdziwa historia. Do katolickiej księgarni weszła młoda kobieta z małym dzieckiem. Kiedy czegoś szukała, synek chodził między półkami. Znalazł koszyk z drewnianymi krzyżykami. Wziął jeden i powiedział do mamy: „Mamo znalazłem pistolet!”. Mama odpowiedziała: „To nie jest pistolet, to krzyżyk”. Na co dziecko: „Co to jest krzyżyk?”. Jeżeli dziecko wie, czym jest siejący nienawiść i śmierć pistolet, a nie wie, co to symbolizujący miłość i życie krzyż, to naprawdę trzeba płakać. Może Pan Jezus płakał w tym momencie nad rodzicami, którzy nie potrafią, albo nie chcą uczyć miłości? A może jeszcze bardziej nad dziećmi, które bez prawdziwej miłości są skazane na śmierć? Jezu dobry i miłosierny, zmiłuj się nad nami!

Stacja IX - Upadek Jezusa pod krzyżem
Tradycja mówi, że Jezus trzy razy upadł pod ciężarem krzyża. Może jednak tych upadków było o wiele więcej? Ile razy ja i ty, ile razy my upadamy w grzech? Raz w miesiącu, raz w tygodniu? O nie! Wiele razy dziennie! Żyła kiedyś bardzo święta kobieta bł. Dorota z Mątowów. Poprosiła biskupa, aby ją zamurowano w wieży. Tak się stało. Żyła tam do śmierci, czternaście miesięcy. Przez ten czas każdego dnia przychodził pod jej okienko spowiednik i ją spowiadał. Z jakich grzechów spowiadała się ta święta kobieta, która całe dnie i większość nocy spędzała na modlitwie? A św. Matka Teresa z Kalkuty? A papież Franciszek? Najbliżsi współpracownicy mówią, że jest pokorny jak Mojżesz, prawy jak święty Józef, miłosierny jak Pan Jezus. Jakie upadki są udziałem ludzi Boga? A może oni po prostu lepiej widzą? Jezu dobry i miłosierny, proszę, daj nam pokorne oczy i wzrok serca, abyśmy widzieli, jak często i jak boleśnie upadamy. Pozwól podźwignąć się z nędzy grzechu!

Stacja X - Pan Jezus z szat obnażony
Od czasu odarcia Jezusa na Golgocie z szat wyrażenie „naga prawda” nabiera zupełnie innego wymiaru. Jeżeli mówimy o Jezusie „Naga Prawda”, to konsekwentnie trzeba powiedzieć także Naga Nadzieja, Naga Miłość! Bóg niczego nie ukrywa. To my nie chcemy albo nie potrafimy Go słuchać. W czasie Ostatniej Wieczerzy powiedział do apostołów, a więc i do ciebie i do mnie: „Już was nie nazywam sługami. Nazwałem was przyjaciółmi, bo objawiłem wam WSZYSTKO”. Bóg nie ma przed nami tajemnic, bo jest prawdą. Ale jest też Miłością. Niedawno zmarły abp Edmund Piszcz często mawiał, że sama prawda, bez miłości, potrafi być śmiercionośna. Tylko prawda wypowiadana z miłością jest wyzwalająca i życiodajna. Nasz Bóg Jezus Chrystus jest samą Prawdą i samą Miłością. Jezu dobry i miłosierny, proszę, naucz nas być takimi, jak Ty.

Stacja XI - Pan Jezus do krzyża przybity
Przybili ręce, którymi karmił, rozmnażał chleb, uzdrawiał, wskrzeszał, błogosławił. Przybili nogi, którymi spieszył do chorych, głodnych i złamanych na duchu. Można pomyśleć, że te ręce i nogi już nic dobrego nie zrobią, ale to nieprawda! Teraz zrobią dużo więcej! Przecież nasyceni chlebem znowu zgłodnieli, uzdrowieni powtórnie chorowali, a wskrzeszeni w końcu umarli. Nawet rozgrzeszeni znów zgrzeszyli. Teraz, gdy ręce i nogi Jezusa są nieruchome, zaczyna się czas zbawienia. Teraz naprawdę będziemy ocaleni! Ciało na pewno będzie chorować i umrze. Jednak Jezus walczy o to, co nieśmiertelne. Pragnie dla nas życia, które się nie kończy. Życia w pełni. Jezu dobry i miłosierny - dziękuję.

Stacja XII - Pan Jezus umiera na krzyżu
To jedna z największych tajemnic. Śmierć, która daje życie. Ten, który miał życie w sobie -teraz umiera. I to z ręki tych, których umiłował do końca. Święty Jan na początku Ewangelii pisze, „Słowo przyszło do swoich, a swoi Go nie przyjęli”. Nie tylko nie przyjęli, ale też zabili w sposób najhaniebniejszy. Jakby tego było mało, to jeszcze na krzyżu przebili Jezusowi bok i serce. Przebili!? Chyba właściwsze określenie OTWORZYLI SERCE JEZUSA. Ono zawsze było otwarte dla człowieka, a teraz jeszcze wypływa z Serca Jezusa woda na oczyszczenie w chrzcie i Krew, która oczyszcza z grzechu. Teraz mamy widoczny znak, że do Serca Jezusowego możemy wejść i tam zamieszkać. Nawet dłonie rozpostarte na krzyżu jakby chciały przygarnąć wszystkich - ciebie i mnie. I jeszcze słowa Jezusa do Ojca: „Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią!”. Jezu dobry i miłosierny, dziękuję za przebaczenie, miłość, miłosierdzie i zbawienie.

Stacja XIII - Ciało Jezusa złożone na kolanach Matki
Mogłoby się wydawać, że jest po wszystkim. Sanhedryn odniósł spektakularny sukces. Tak naprawdę niewielkim kosztem - kilku faryzeuszów pełnych nienawiści. Paru świadków - zawodowych kłamców. Jeden zalękniony urzędnik rzymski i głuchoniemy tłum, który niedawno był przez Jezusa karmiony, uzdrawiany, wskrzeszany, teraz zastanawia się:” A może On był złym człowiekiem?”. Ciało Jezusa jest martwe. Księga Mądrości mówi o faryzeuszach: „Własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych”. Nie zrozumieli, że Bóg jest nieśmiertelny. Za trzy dni odrzuci głaz i wyjdzie z grobu, żeby dać miłość i przebaczenie. Dziś także wystarczy kilku ludzi pełnych nienawiści, paru fałszywych świadków, kilka niedomówień, półprawd, naciągniętych statystyk. Tłum, który niedawno karmił się nadzieją, słowem i wiarą teraz mówi: „Każdy ksiądz to pedofil, a święty Papież najgorszy, bo ich wszystkich krył”. „Tak pomyśleli i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych”. Nie zrozumieli, że Kościół to Ciało Jezusa Chrystusa, że bramy piekielne Go nie przemogą, że będzie walczyć o każdego z nas - do końca! Jezu dobry i miłosierny - dziękuję.

Stacja XIV - Złożenie do grobu
A co, gdyby Józef z Arymatei nie wykupił Ciała Jezusa? Było w zwyczaju, że ciała skazańców zanoszono do doliny Hinnom obok murów Jerozolimy. Tam wyrzucano wszystkie nieczystości z miasta i co jakiś czas podpalano, aby nie rozprzestrzeniały się choroby. Najświętsza Maryja Panna, nawet gdyby miała pieniądze, nie mogłaby wykupić ciała, bo w oczach Piłata nic nie znaczyła. Jednak z Józefem z Arymatei, członkiem sanhedrynu, trzeba było się liczyć. Ciało Jezusa złożono w grobie. Grób to nie ostatnie słowo Boga. Cmentarz to nie koniec ani dla Jezusa, ani dla nas. Nasze życie zmienia się, ale się nie kończy. Jezu dobry i miłosierny, proszę daj nam wiarę i nadzieje, że grób i cmentarz nie są końcem, ale bramą do prawdziwego życia!

Końcowe rozważania
Święty Jan Paweł II chciał, aby Droga Krzyżowa nie kończyła się na stacji XIV, a żeby wiodła dalej do Zmartwychwstania. Jeżeli idziemy za Jezusem z naszym krzyżem, to droga nie kończy się na grobie, a prowadzi do chwały Zmartwychwstania. Za parę dni będziemy mogli doświadczyć, że to prawda. Jezu dobry i miłosierny przygotuj nas na Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę i daj nam doświadczenie Zmartwychwstania.