W Nowym Kawkowie odbył się dzień wspólnoty Ruchu Światło-Życie. Do Domu Rekolekcyjnego "Zacheusz" przyjechali członkowie ruchu ze wspólnot młodzieżowych, oazy dorosłych i Domowego Kościoła. Był to czas dzielenia się świadectwami z przeżytych wakacyjnych rekolekcji, a także początek nowego roku formacji duchowej.
Powakacyjny dzień wspólnoty rozpoczął się modlitwą w kościele św. Jana Apostoła i Ewangelisty w Nowym Kawkowie. - Przed nami piękny czas dzielenia się doświadczeniem rekolekcyjnym, kiedy mówimy o owocach dni spędzonych we wspólnocie, w relacji z Jezusem Chrystusem - mówił na wstępie ks. Krzysztof Laska, diecezjalny moderator Ruchu Światło-Życie. - To dzień skupienia, który napełnia nas siłą, by podjąć całoroczną formację - podkreślał.
Nowe Kawkowo. Dzień wspólnoty Ruchu Światło-Życie
Po modlitwie zaprezentowały się grupy rekolekcyjne, chętni wygłosili swoje świadectwa z przeżytych podczas wakacji rekolekcji. - Był to czas przepełniony modlitwą i spotkaniami z drugim człowiekiem - mówiła Matylda. Wspominała wigilię zesłania Ducha Świętego, kiedy było nabożeństwo w kościele przed Najświętszym Sakramentem. Oprócz wspólnej modlitwy do Ducha Świętego była też modlitwa wstawiennicza. - Bardzo czułam wówczas działanie Boga - podkreślała. - W końcu prawdziwie uczestniczę we Mszy św. Nauczyłem też modlić się w samotności - nie krył radości Andrzej.
Każdy, kto głosił świadectwo, wskazywał na głęboką radość serca, która towarzyszy przeżytym rekolekcjom. - Na początku zmagałem się ze swoimi trudnościami. Bóg pokazał mi je, czemu sprzyjała cisza i osobista modlitwa. Dziś chcę pracować nad sobą. Wiem, że Bóg mnie do tego uzdalnia - akcentował Feliks. Wspomniał dzień rozważania słowa Bożego z Księgi Izajasza: „Oto Ja jestem twoim Bogiem. Trzymam cię za rękę. Nie lękaj się”. - Nabrałem pewności, że mimo iż Boga często nie czuję, On przy mnie jest i działa, troszczy się o mnie - wyznał.
Oczywiście nie zawsze łatwo jest się zdecydować na taki wyjazd. Młodzi mają wiele wątpliwości. - Decyzja nie była łatwa. Nie wiedziałam, czy w ogóle nadaję się do tego, skoro przez ostatnie dwa lata przeżywałam kryzys psychiczny, a moje relacje z Bogiem podupadły - mówiła Zuzanna. Przyjechała bez większych oczekiwań. - Nie wiedziałam wtedy, jak bardzo potrzebuję tych rekolekcji, że one wiele zmienią w moim życiu - wspominała. Wskazywała na codzienną Eucharystię, adorację i konferencje duchowe, na spotkania w grupach - każde z nich z dnia na dzień pomagały jej uwierzyć w siebie. W pamięci zapadło jej zdanie: „Pan Bóg nie powołuje uzdolnionych, ale uzdalnia powołanych”. - Tego doświadczyłam. Gdy nie wierzyłam, że dam radę, stresowałam się, że coś mi nie wyjdzie, Pan Jezus przyszedł do mnie podczas adoracji. Wiedziałam już, że nie zostawi mnie samej - wyznała.
Podczas rekolekcji podpisała deklarację wstąpienia do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. - Wcześniej myślałam, że takie zobowiązanie odbierze mi wolność decydowania o moim życiu. Dziś wiem, że krucjata to oddanie się Bogu w stu procentach. Powierzyłam Jezusowi wszystkie problemy, które latami nosiłam w sercu i do których Go nie dopuszczałam. Myślałam, że już nikt mi nie może pomóc. Dzięki krucjacie w pełni zaufałam Panu Bogu - zaświadczała Zuzanna.
Wielu młodych z codzienności czuje się osamotnionych. Mają złe relacje z rówieśnikami, złe relacje z rodzicami, więc jak w sercu ma się narodzić postawa zaufania i tego, że komuś na mnie zależy? - Ja nic nie czuję! Ty Boże jesteś daleko. Innym dajesz, mi nie. Dlaczego na mnie to wszystko spada? Podczas rekolekcji wyrzucałam to wszystko Panu Bogu. Był moment, że już nie miałam sił i powiedziałam Mu: „Rób, co chcesz?”. Archanioł Gabriel, którego prosiłam o pomoc, pomógł mi otworzyć serce i zrozumiałam, że Bóg jest we mnie. Nie muszę jakoś mocno czuć, że jest obok mnie, bo On jest we mnie. Od tego momentu ta myśl mnie trzyma. Te rekolekcji były dla mnie kamieniem milowym mojego nawrócenia - mówiła Wiktoria. Wspomniała słowa, które powiedział moderator: „Świeczka, żeby świecić, musi się spalać”. - Odkryłam, że moim powołaniem jest spalanie się dla innych, z miłością i pokorą - dodała.
Po świadectwach była Eucharystia, której przewodniczył i homilię wygłosił ks. Krzysztof Wołoszyn.
Wskazywał na oazę, która jest wspólnotą troszczącą się o kontakt z drugim człowiekiem. - Oaza powinna wytworzyć atmosferę agape, miłości, w której każdy jest szanowany i ważny - mówił prezbiter. Jest to możliwe dzięki wspólnej modlitwie, oddaniu się do dyspozycji Panu Bogu i przyjęciu Ducha Świętego.
- Jakakolwiek praca tylko wtedy będzie miała efekt, jeśli będzie uświęcona przez Pana Boga; jeśli ja przez modlitwę zaproszę Go do swego życia. Wszelkie efekty, nawrócenia, wydarzenia dziejące się na rekolekcjach, nie są wynikiem naszego działania, a działania Pana Boga. My musimy się na to działanie otworzyć - mówił kaznodzieja.
Jedność między ludźmi jest możliwa dlatego, że oni starają się zachować jedność z Chrystusem. To dar od Boga, na który trzeba się otworzyć. Podobnie jest z pokojem i radością. Cytował słowa Jezusa: „Miłujcie się, jak Ja was umiłowałem”. - Bóg mnie ukochał, a ja muszę podzielić się tą miłością - podkreślał.
Pod koniec Eucharystii odbyło się przekazanie posług animatorom Domowego Kościoła - gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie. Po liturgii chętni mogli wstąpić do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Dzień wspólnoty zakończyła agape.