Czekaliśmy, czekaliśmy, aż się doczekaliśmy.
Dziś podano do wiadomości, że biskupem pomocniczym w archidiecezji warmińskiej będzie ks. Janusz Ostrowski. Zapewne dla wielu to zaskakująca informacja, bo niewielu kojarzy, kto to jest. Ach, ten Duch Święty! Mam to szczęście, że osobiście dobrze znam ks. Janusza, a to dlatego, że mieszkam na terenie parafii pw. św. Walentego w Klewkach, gdzie praktycznie co niedziela miałem okazję widywać biskupa nominata.
Jego homilie to była zawsze uczta duchowa. Pamiętam, jak po jednej z nich poszedłem do zakrystii - nie mogłem się powstrzymać - uściskałem dłonie kapłana i powiedziałem: „Takiej homilii to może nawet papież pozazdrościć”. Ks. Janusz, jak zawsze skromny, uśmiechnął się tylko.
Zawsze z niezwykłą otwartością podchodził do każdego. I tu kolejne wspomnienie. Wiele lat temu, może 6, kiedy moje dzieci dumnie przyniosły do kościoła swoje pierwsze szable - trenuję szermierkę - stanęły w zakrystii, żeby ksiądz poświęcił je. Takie miały pragnienie. Ks. Janusz wypytał o wszystko, spełnił prośbę dzieci, a potem przy wielu okazjach interesował się, jak postępy młodych adeptów fechtunku.
Wielu znajomych z parafii nie ukrywa wzruszenia z powodu tej nominacji, bo ks. Janusz stał się częścią tej wspólnoty. Dziś wszyscy zapewniają o modlitwie, by Duch Święty prowadził naszego nowego biskupa, a my, byśmy ufnie podążali za nim.