Już po raz 17. mieszkańcy Dobrego Miasta i okolic wyruszyli do Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej. Przebyli 35 kilometrów, by pokłonić się Maryi i prosić ją o wstawiennictwo.
Na wiele minut przed siódmą rano przy bazylice w Dobrym Mieście zaczęła zbierać się grupa ludzi. A ranek, mimo świecącego słońca, nie był ciepły. Na podmiejskich łąkach zielone trawy pokryły się białym szronem. – W tym roku już po raz siedemnasty wyrusza pielgrzymka z Dobrego Miasta do Gietrzwałdu. Mamy do przejścia 35 kilometrów. Ale pogoda nam sprzyja. Wprawdzie teraz jest jeszcze chłodno, ale nie ma chmur, więc później będzie piękna pogoda – mówi ks. Radosław Czerwiński, wikary parafii pw. Najświętszego Zbawiciela i Wszystkich Świętych w Dobrym Mieście. Tuż przed siódmą przed kościołem było już ponad sześćdziesiąt osób. Młodsi nosili wodę do autobusu, która na pewno przyda się później podczas postojów. Inni przygotowywali sprzęt nagłośnieniowy. – W tym roku pomyśleliśmy o parafianach, którzy nie mogą pójść do Matki Gietrzwałdzkiej. Wyłożyliśmy księgę intencji, by każdy mógł zapisać w niej swe prośby. Księgę wzięliśmy z sobą. Oddamy ją Maryi – mówi ks. Radosław. Podkreśla, że co roku idzie coraz więcej młodzieży, co może świadczyć o tym, iż młodzi ludzie poszukują Boga i w nim odnajdują sens życia. – Widać, jak Pan Bóg działa. Połowę drogi idziemy lasami, także można pokontemplować rodzącą się do życia przyrodę. A nie jest łatwo przy majówce oderwać się od grilla i potrudzić się trochę. Dziś więcej mówi się o odchudzaniu niż o trudzie pielgrzymim – śmieje się kapłan.
– Idę pierwszy raz. Ksiądz Radek powiedział, że to bardzo fajna przygoda. I idę. Każdy chce iść ze swoją intencją, by Bóg mu pobłogosławił. Miałam do wyboru, urodziny mamy albo pielgrzymka. Pomyślałam, że pójście w intencji mamy będzie najlepszym prezentem. Poza tym cała rodzina, jak się dowiedziała, że idę, prosiła mnie o modlitwę – mówi Natalia Frąckowiak. – Do tej pory do Gietrzwałdu jeździłam rowerem. Dziś pierwszy raz idę pieszo. Mam nadzieję, że się uda – śmieje się Ewa Zberowska. – Jest to dla mnie dziękczynno-błagalna pielgrzymka – dodaje. – Rano było trochę ciężko, ale wstałam. Teraz jestem pełna energii. Idą ze mną koleżanki, więc będziemy mogły porozmawiać, pomodlić się. To lepsze niż oglądanie telewizji. Poza tym mam taką swoją intencję wewnętrzną – mówi Martyna Skowron. – Ja już idę któryś raz z kolei. Który? Nawet nie wiem – mówi Ewa Dembińska. – Ale widzę, że na pielgrzymkę wybiera się coraz więcej osób, zwłaszcza młodzieży – dodaje. – Idę szósty raz. Pielgrzymowanie jest jak narkotyk, jak już ktoś raz spróbuje, musi iść po raz kolejny. Klimat, Gietrzwałd – to jest niepowtarzalne – mówi Barbara Opała. Przed wyruszeniem, pielgrzymów pobłogosławił proboszcz ks. Stanisław Zinkiewicz.