Rozpoczął się czas I Komunii św. Przygotowania trwały cały rok, ale teraz dopiero zaczyna się świętowanie. I dobrze jeśli ma ono charakter duchowy.
Słyszałem ostatnio opowieść jednego z księży, który pomylił się i na zakończenie uroczystości poprosił dzieci, aby następnego dnia przyniosły prezenty do kościoła. Miał powiedzieć pamiątki, ale z przejęcia i zabiegania rzekł – prezenty. Zdziwił się, gdy następnego dnia w przedsionku świątyni zobaczył dwa quady. Na Warmii świętowanie ważnych wydarzeń kościelnych miało charakter rodzinny. Przede wszystkim spędzano ze sobą wiele czasu. Można powiedzieć, że głównym prezentem był poświęcony drugiej osobie czas. Chrzest, I Komunia św. i inne wydarzenia były celebrowane cały dzień. Najpierw oczekiwanie na obiad, przeplatane rozmową i spacerem. Potem posiłek i kawa z „kuchem”- i tak do wieczora. Czas zatrzymywał się i najważniejsi byli inni ludzie. Kiedy widzę dzieci zaglądające po złożonych życzeniach do koperty przy ofiarodawcy, budzi to nie tylko poczucie braku kultury, ale także pytanie o autentyczność przeżywanych chwil. Wracają jednocześnie wspomnienia tych Warmiaków, którzy na święta dostawali dropsa dzielonego na pół. Było może mało, ale za to bogato – duchowo.