Gradobicie, które 4 lipca kilka minut po 17 nawiedziło Bisztynek uszkodziło ponad 1000 budynków. Nawałnica trwała zaledwie kilkanaście minut.
Takiego wydarzenia nie pamiętają najstarsi mieszkańcy miasteczka. Gwałtowne burze, które nawiedziły Warmię spowodowały straty w wielu miejscowościach, ale właśnie Bisztynek doznał prawdziwego wstrząsu. - Zaczęło się od zwykłej burzy, ale po chwili przyszedł grad, wielkości kurzych jaj. Normalnie jakby mi ktoś młotem po dachu bił. Cały dom się trząsł - opowiada jeden z mieszkańców.
Wstępne szacunki mówią o 1050 uszkodzonych dachach, kilkuset samochodach, zalanej bibliotece i zawaleniu się dachu nad halą widowiskową ośrodka kultury. Na miejscu ciągle pracują mieszkańcy, a także strażacy z PSP i OSP, na pomoc przyjechali również więźniowie z zakładu karnego w Barczewie.
Poszkodowane rodziny mogą otrzymać pomoc finansową w wysokości do 6 tys. zł., zgłosiło się również dwóch przedsiębiorców, którzy zaoferowali mieszkańcom Bisztynka dachówki. Z kolei poseł PiS Jerzy Szmit skierował do Premiera Donalda Tuska pismo, w którym zwraca uwagę, że powiat bartoszycki, na terenie którego leży Bisztynek należy do najbiedniejszych w całej Unii Europejskiej i bez pomocy z zewnątrz mieszkańcy sobie nie poradzą.