Matka Boża Częstochowska peregrynuje od oceanu do oceanu w obronie życia. Na Jej trasie znalazła się też Warmia.
Metropolita warmiński abp Wojciech Ziemba powiedział, witając Matkę Bożą w Sanktuarium Maryjnym w Gietrzwałdzie, że przybywa Ona do nas w sposób nadzwyczajny, bo i sytuacja jest nadzwyczajna. Dodał też, że najgorsze jest to, że cywilizację śmierci propaguje się bezkarnie, przy obojętności wielu ludzie wierzących. Trudno się z nim nie zgodzić.
Wczoraj w Gietrzwałdzie jednak pozytywnie się naładowałem. Nie chodzi mi nawet o to, że to wspaniała inicjatywa. Można by przecież powiedzieć, że do czego ten świat zmierza, skoro Maryja sama musi do nas przyjść, bo nas do Niej za bardzo nie ciągnie? Chodzi mi o to, że wśród tych wszystkich ludzi, którzy tam byli, którzy czekali na Matkę, czuło się prawdziwą wiarę. Oczywiście, jak to u nas, wielkich tłumów nie było. Nie wiem ile osób przyjechało tam na tradycyjne pielgrzymki, a ile osób specjalnie na peregrynację, w świątyni jakiegoś wielkiego ścisku nawet nie było. Ale kiedy zobaczyłem ludzi, którzy padają na kolana przed wyczekiwaną Matką, jak mają łzy w oczach, kiedy "Ojcze Nasz" było autentyczną modlitwą, a nie jakimś niewyraźnym pomrukiem to zrozumiałem, że mój Kościół żyje i ma się dobrze.