Działacze Solidarnej Polski wraz z mieszkańcami odcinka dawnej ulicy Artyleryjskiej protestowali przeciwko nadaniu ulicy imienia Jacka Kuronia.
W minioną środę radni Olsztyna zdecydowaną większością głosów przyjęli uchwałę o nadaniu jednej z nowych ulic, wytyczonej na terenie byłych koszar przy ul. Artyleryjskiej, imienia Jacka Kuronia. Przeciwko byli radni Solidarnej Polski, którzy zorganizowali przed olsztyńskim ratuszem protest, a uchwałę zamierzają zaskarżyć u wojewody warmińsko-mazurskiego.
Protestujący starali się udowodnić, że – mimo powszechnie panującej opinii Jacek Kuroń, minister pracy i polityki społecznej w rządach Tadeusza Mazowieckiego i Hanny Suchockiej – nie był patriotą, a wręcz działał na szkodę kraju i nie zasługuje na nadanie jego imienia jakiejkolwiek ulicy. – Każdy, kto myśli po Polsku, kto jest Polakiem, by się tej decyzji sprzeciwił. Efekty i skutki działań Jacka Kuronia były negatywne dla polskiej polityki, gospodarki oraz kultury, z tego powodu uważamy, że żadna z ulic nie powinna nosić jego imienia, w tym również w Olsztynie! – apelował Tadeusz Poźniak. – Jak możemy przez własną niewiedzę pozwalać sobie, żeby nadawano nam patronów ulic, żeby młodzież szkolna uczyła się o ludziach, którzy de facto działali wbrew polskiej racji stanu? I tak działał właśnie Jacek Kuroń. A to, że on siedział w więzieniu długo, to były to rozgrywki wewnętrzne w ramach PZPR – mówił radny. Przytoczył też sprawę listu m.in. Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego krytykującego PZPR. – Nikt nie mówi o tym, że w tej krytyce, jaką tam zawarł Kuroń i ta grupa, chodziło o to, że władzom ówczesnej PZPR zarzucali uległość w stosunku do Kościoła i to, że za słabo władza komunistyczna wyniszcza Kościół.
Z kolei Elżbieta Wirska twierdziła, że jest wiele innych osób, które bardziej zasługują na takie wyróżnienie, jak choćby rotmistrz Witold Pilecki czy Danuta Siedzikówna ps. „Inka”. Protestujący zwracali też uwagę na to, że podobne protesty przeciwko nadaniu ulicy imienia Jacka Kuronia miały miejsce również w Toruniu, Białymstoku i Wrocławiu.
Razem z politykami protestowali przedsiębiorcy, którzy zarzucają radnym przeprowadzenie zmian bez żadnej konsultacji z firmami, które prowadzą działalność na omawianej ulicy. Twierdzą oni, że zmiana nazwy przyniesie koszty – związane nie tylko z wymianą tabliczek, które chce pokryć miasto – na które przedsiębiorców zwyczajnie nie stać.