Po meczu Polska – Urugwaj, do stolicy Warmii i Mazur zawitał drugi trener polskiej reprezentacji w piłce nożnej Marek Wleciałowski.
Interesująca jest kariera piłkarska i trenerska Wleciałowskiego. Rozpoczęło się oczywiście od kopania piłki na podwórku, wraz z kolegami. –Nie było wtedy takich boisk i możliwości jak dziś. Jednak to, co było w moim życiu zawsze obecne, można nazwać pasją- mówi trener. Na swoim koncie ma pobyt w różnych klubach. W pewnym momencie zadał sobie pytanie: „Co dalej?”. Przecież piłkarzem nie można być całe życie. Okazało się, iż życie samo pisało scenariusz. Dostał zaproszenie do Górnika Zabrze, gdzie został drugim trener. Potem przyszła praca w Ruchu Chorzów, i to w roli pierwszego trenera. Wśród współpracy z kilkoma kolejnymi klubami największą satysfakcję sprawiło mu osiągnięcie tytułu Mistrza Polski z drużyną Śląska Wrocław. –Ważne jest zbieranie doświadczeń. Każde z nich, dobre i złe, jest ważne w dalszej perspektywie. Może nam się nieraz wydawać, że spotkało nas coś złego, ale po jakim czasie pojawiają się dobre owoce- mówi Wleciałowski. W tym roku został powołany do pracy w reprezentacji Polski jako drugi trener. –Było to dla mnie wielki wyróżnienie. Jest to funkcja bardzo odpowiedzialna. Nigdy nie myślałem, aby zająć tak prestiżowe stanowisko. Moja praca polega na obserwacji, analizach. Podpowiadam także pierwszemu trenerowi, kto się nadaje, a kto nie. Związane jest to oczywiście z podróżami, gdyż należy mieć kontakt z zawodnikami i trenerami- wyjaśnia polski szkoleniowiec.
Więcej w nr. 47 "Posłańca Warmińskiego - Gości Niedzielnego"