FEM Total, czyli realna destrukcja kobiecości.
Podczas tegorocznej olsztyńskiej MANIFY, która odbywała się pod hasłem „Wychowanie seksualne – twoje prawo naturalne”, chętni mogli skorzystać z nie lada atrakcji, a mianowicie zagrać w fascynującą grę FEM Total. Ten wynalazek, jak określają go organizatorzy imprezy, to „planszowa symulacja walki o równouprawnienie płci, która przełamie stereotypy dotyczące feminizmu”. Oczywiście fakt, iż na co dzień mamy do czynienia z dyskryminacją kobiet, potwierdzają wnikliwe badania i analizy naukowe. Na nie powołują się również dyskryminowane kobiety, aby uzasadnić hasło przewodnie MANIFY: „Według naukowych analiz, reprezentowany przez młodzież poziom wiedzy dotyczącej seksualności jest zastanawiająco niski”. Czyli jakieś analizy naukowe… ale kto je robił, za czyje pieniądze, kogo i o co pytał, jaka była grupa reprezentatywna, jakie zastosowano metody badawcze – tego nie wiemy. Ale samo użycie sformułowania „naukowe analizy” przecież dla wielu wystarczy.
Jakie mogą być skutki symulacji walki o równouprawnienie płci, która przekształca się w codzienną grę w realne FEM Total? – Bardzo dużo mężczyzn pisze. Zatroskanych. Zalęknionych. Bezradnych w obliczu rozpadającego się małżeństwa. Proszą o nawrócenie żony. Często jest to dramatyczna walka o zahamowanie rozpadu, o pogłębienie miłości, o łaskę pragnienia macierzyństwa dla żony. Ukazuje to pewną destrukcję kobiecości, krzywdę, jaką robi cywilizacja kobietom. Tradycyjna koncepcja małżeństwa jest mocno zachwiana. Ludzie ulegają złu i kłamstwom. Błądzą – tak odpowiedziała mi s. Teresa od Dzieciątka Jezus, kiedy pytałem ją o intencje modlitw, które najczęściej przekazywane są siostrom karmelitankom. Dawniej głównie proszono o zdrowie, obfite plony, by dzieci wyrosły na dobrych ludzi, o zdanie matury, dobrego męża lub żonę. Ale wtedy nikt nie grał w cudowną FEM Total. Wiem to bez naukowych analiz. Wystarczy mi własna głowa.