„Któryś za nas cierpiał rany...” – tłum przyklęka, nie zważając na zaśnieżone chodniki.
W wielu miejscach naszej archidiecezji odbyły się Drogi Krzyżowe ulicami miast. Pośród bloków, kamienic i domów wierzący przemierzali szlak wytyczony przez Chrystusa niosącego krzyż. Mimo niesprzyjającej aury, kiedy temperatura spadła poniżej -10 stopni Celsjusza, były ich tłumy. Drogę Krzyżową w centrum Olsztyna wyznaczały drewniane krzyże, które trzymali harcerze. Wielokrotnie tłem tej drogi były szyldy, reklamy, hasła nawołujące do zakupów, plakaty krzyczące promocjami. A ludzie szli, często w dłoniach trzymając świece, skupieni, wsłuchani w głos kapłanów, niektórzy po raz pierwszy nie zauważając sklepowych wystaw. Bo piątek i Wielki Post, i wieczór, i cień krzyża. „Któryś za nas cierpiał rany...” – tłum przyklęka, nie zważając na zaśnieżone chodniki i bliki latarń ulicznych, których światła odbijały się w taflach lodu. – Pogoda nie ma znaczenia. Jestem tu co roku. Są to dla mnie ważne chwile, kiedy mogę z innymi pokazać, że Chrystus jest drogą życia – mówi Jan. Tylko ci siedzący w pubach, patrząc na krzyż niesiony przez ludzi, jakby bojąc się, chowali się w cień kufla z piwem, inni jakby dokładniej wpatrywali się w ciepłe pierogi leżące na półmisku. – Dziękuję wam, że przyszliście dziś, mimo mrozu. Jest to wyrzeczenie, które udowadnia, że jednoczymy się z cierpieniem Chrystusa – powiedział do wiernych abp Edmund Piszcz. Potem udzielił wszystkim duszpasterskiego błogosławieństwa.