Znicze, kwiaty, łzy i wołanie o prawdę, która może nas wyzwolić.
Odbyły się uroczystości upamiętniające rocznicę tragedii w Smoleńsku, w której zginęło 96 osób, w tym para prezydencka – Lech Kaczyński z małżonką. W katastrofie zginęły również osoby związane z Warmią i Mazurami: Grażyna Gęsicka, bp Tadeusz Płoski, Maciej Płużyński i Aleksander Szczygło. Trzy lata po tragedii okoliczności zdarzenia ciągle budzą wątpliwości.
Wczesnym rankiem pamięć ofiar katastrofy uczcili przedstawiciele władz Olsztyna, którzy ustawili 96 zniczy na placu Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Pamięć o nich została również uczczona na podkętrzyńskim lotnisku w Wilamowie. Wieczorem, w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie, odprawiono Mszę św. w intencji ofiar smoleńskiej katastrofy. Przewodniczył jej ks. infułat Julian Żołnierkiewicz, który był w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. To on na Cmentarzu Katyńskim, tuż po tragedii odprawił Mszę św. w intencji ofiar.
– Byłem tam, w Katyniu. Miałem uczestniczyć w uroczystości, na której miał być prezydent Lech Kaczyński wraz z delegacją. Mieliśmy wspólnie modlić się za tych, którzy zostali tam zamordowani przed 70. laty. Poszliśmy na parking przed cmentarz, aby tam przywitać dostojnych gości. Oczekiwaliśmy, kiedy podszedł do nas gubernator Smoleńska, poinformował nas o katastrofie prezydenckiego samolotu. Szedłem na cmentarz, nie umiejąc pozbierać myśli. Wtedy wydało mi się, że jestem w jakiejś wielkiej świątyni. Kiedy dano mi różaniec, żebym się modlił, nie umiałem wypowiedzieć żadnego słowa. Dopiero po chwili, udało się wypowiedzieć to, co jest modlitwą. Później Msza św. Rozpacz otaczających ołtarz. To bolesne wspomnienie towarzyszy mi i będzie towarzyszyć do końca życia – mówi ks. Żołnierkiewicz. W homilii przekonywał, że musimy dziś pamiętać o tych, którzy zginęli służąc ojczyźnie. Modlitwa za nich jest naszą powinnością i wyrazem naszej wdzięczności. Podkreślał, że dziś potrzebujemy prawdy, która wyzwoli nas i pozwoli na budowanie ojczyzny i rodzin. – Niech dobry Bóg błogosławi naszej ojczyźnie – mówił.
– Zginęli nie wiadomo dlaczego. Polecieli tam, by uczcić pamięć żołnierzy pomordowanych przez Rosjan. Mój brat zawsze mówił, że tam nawet las otaczający cmentarz jest inny. Chcielibyśmy, aby Polacy pamiętali o Aleksandrze, o tych, którzy zginęli w tej katastrofie. A my, rodzina, nie wiemy do dziś, jak to się stało, jakie są prawdziwe przyczyny rozbicia samolotu. Nikt nie mówi, że to był zamach. Ale my chcemy po prostu prawdy. Czy to tak dużo? – mówi najstarsza siostra Aleksandra Szczygło, Krystyna Glinkowska. Podkreśla, że takie Msze św. są dla rodzin poległych bardzo ważne. – Zawsze mówię, że kamieni upamiętniających jest dużo. Ale dziś, zamiast tych kamieni, potrzebujemy bardziej prawdy. Jestem na bieżąco, jeżdżę do prokuratury… Nie ma prawdy – dodaje.