Jak poradzić sobie ze stratą dziecka? Szczególnie kiedy ktoś mówi na nie „to”? Jest bardzo trudno, ale Chrystus zawsze pomoże.
Dzień Pamięci Dzieci Nienarodzonych i Zmarłych po raz pierwszy był obchodzony w USA w 1988 r. W Polsce po raz pierwszy Dzień Dziecka Utraconego ogłoszono w 2004 r. Przypada on na 15 października, a data ta nie jest przypadkowa – od początku roku minęło bowiem 38 tygodni, czyli właśnie tyle, ile trwa zdrowa ciąża. Niestety, wielu kobietom nie udaje się donosić ciąży do końca i to właśnie dla nich jest ten dzień. I dla wszystkich rodziców, którzy utracili swoje dzieci. Co roku w Polsce u około 40 tys. kobiet dochodzi do poronienia, 2 tys. dzieci rodzi się martwych, a kolejne kilka tysięcy, na skutek chorób i nieszczęśliwych wypadków, nie dożywa pełnoletności. Rodzice, którzy tracą swoje dzieci, są zazwyczaj osamotnieni i zapomniani. Temat w mediach praktycznie nie istnieje. Często rodzice spotykają się z niezrozumieniem czy nawet obojętnością, również w szpitalach. W Olsztynie za dzieci utracone oraz rodziców modliliśmy się w parafii św. Franciszka z Asyżu. Modlitewne spotkanie rozpoczęło się Różańcem z rozważaniem. Mszy św. przewodniczył ks. Piotr Podolak, a ks. Piotr Dernowski wygłosił homilię. Pod koniec Eucharystii swoje świadectwo przedstawiła Jolanta Gontarz, która przeżyła trzy poronienia. Mówiła o rzeczach trudnych, przykrych. Opowiedziała o poronieniu, które przeżyła, kiedy miała 37 lat. Najgorsze wówczas było zachowanie lekarzy i służby zdrowia. Kiedy mąż przywiózł ją do szpitala, wszyscy wokół twierdzili, że nie ma co płakać – ma już przecież 4 córki i „to” następne jej niepotrzebne – powinna się cieszyć, że właśnie tak się cała sprawa potoczyła. Przy tym nie chcieli robić żadnych badań dla sprawdzenia, czy dziecko rzeczywiście jest martwe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.