– Żona urodziła pierwszą córkę. Potrzebna była krew. Bałem się oddać. Zrobił to za mnie młodszy brat. Ale potem pomyślałem, że jakoś to nie jest w porządku – on mógł to zrobić, a ja nie? – mówi Ireneusz Słupski.
W roku 1972 nasz lekarz z Elgnówka, dr Ogonowski, zaczął organizować Kub Honorowych Dawców Krwi. Prosił o pomoc. Powiedziałem: „Nie ma sprawy”. Tak się zaczęło – mówi Ireneusz Słupski. Pierwsza akcja miała miejsce rok później. Pan Ireneusz po raz pierwszy pozwolił sobie wbić igłę w żyłę i tak się zaangażował w krwiodawstwo, że do emerytury oddał w sumie ponad 50 litrów. Dawca z Elgnówka żartuje, że utopiłby się w tej krwi. Najpierw było to 200–250 gramów, później więcej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.