Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego zamknął zabytkowy kościółek św. Józefa w Bukwałdzie.
Jak tłumaczy tę decyzję ks. dr. Tadeusz Marcinkowski, kanclerz i rzecznik prasowy Kurii Metropolitalnej Archidiecezji Warmińskiej powodem tej decyzji są pękające ściany, wskutek czego pojawiły się na nich rysy i odkształcenia. Kolejnym powodem jest osiadanie skarpy, na której stoi zabytkowa neogotycka świątynia. Jak tłumaczy ks. Stanisław Tkacz, proboszcz parafii św. Katarzyny w Brąswałdzie, do której należy kościołek w Bukwałdzie, powodem złego stanu świątyni są złe warunki atmosferyczne, na jakie przez wiele lat był narażony kościół. Skarpa, na której jest wzniesiony znajduje się w rozwidleniu dwóch dróg, a ostatni remont chodnika przy skarpie mógł spowodować jej większe obsunięcie. Wierni z Bukwałdu nie mogą więc korzystać ze swojej świątyni, a na modlitwę udają się do oddalonego o 5km Brąswałdu. Obecnie wspólnota parafialna czeka na decyzję konserwatora zabytków, który zadecyduje, jakie prace naprawcze można podjąć, by ratować zabytkową świątynię.
Według tradycji pierwsza kaplica w Bukwałdzie została wzniesiona w XVII w. jako wotum za uratowanie życia córki leśniczego, ugryzionej przez żmiję. Wystawił ją jej narzeczony, wypełniając śluby złożone Bogu, gdy dziewczyna walczyła ze śmiercią. W 1858 roku mieszkańcy wsi wybudowali większą kaplicę, która służyła mieszkańcom do roku 1930. Wtedy to dobudowano drugą część kaplicy, żeby pomieściła licznych wiernych. W środku znajduje się ołtarz z obrazem św. Józefa z Jezusem oraz św. Augustyna. Ołtarz pochodzi z połowy XVII w. W zwieńczeniu znajduje się obraz św. Antoniego i rzeźba Michała Archanioła.