- Coś mi tu nie pasuje - powiedział młody podchmielony człowiek, wychodząc z pubu na olsztyńskiej starówce. Akurat chodnikiem szedł harcerz niosący brzozowy krzyż.
Inne krzyże symbolizujące kolejne stacje Drogi Krzyżowej już stały, otaczając plac wokół ratusza. Wierni gromadzili się, trzymając w dłoniach zapalone świece. A mrok zapadał. Olsztyńska starówka. Miejsce spotkań. Miejsce tradycyjnej już Drogi Krzyżowej ulicami miasta.
W ten piątkowy wieczór chrześcijanie – już tradycyjnie – na olsztyńskiej starówce spotykają się również z Jezusem Chrystusem. Tym niosącym krzyż. Idą za Nim, rozważając stacja po stacji, kiedy On upadł po raz pierwszy, spotkał płaczące kobiety, kiedy był obnażony i przybijany do krzyża, by później zawołać: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Podczas tegorocznej Drogi Krzyżowej ulicami miasta czytane były rozważania Jana Pawła II.
– Zawsze jest to doniosłe wydarzenie. Wielu wiernych na ulicach. Jest to nasz obowiązek, żeby w tym uczestniczyć. Dlatego jest co roku dużo ludzi. Drewniane krzyże, pochodnie, lampiony, noc... To stwarza niepowtarzalną atmosferę modlitewną. Ten tłum jest naprawdę wyciszony, wpatrzony w krzyż – mówi Bogdan.
– To jest moja pierwsza Droga Krzyżowa bez męża. Zmarł jesienią. Przyszłam, by rozważać cierpienie Jezusa, tak może trochę i swoje, swoją samotność Bogu zawierzyć – mówi Halina.
– Włączamy się co roku w tę Drogę Krzyżową, aby uświadomić młodym harcerzom, czym jest wiara w ujęciu społecznym, jak ludzie postrzegają to, co robi Kościół. To jest ważny element wychowawczy dla każdego drużynowego i każdego harcerza. Każdy, kto trzyma krzyż i pochodnie, ma przemyślenia, widzi setki modlących się osób… Każdy taki moment wzbogaca – mówi Marcin Buła, drużynowy III Olsztyńskiej Drużyny Harcerzy.
Stacja po stacji. „Któryś za nas cierpiał rany...” głos odbija się od murów kamienic. Kolejne rozważania Jana Pawła II: „Chrystus przybity do krzyża, obezwładniony w tej straszliwej pozycji, wzywa Ojca. Wszystkie te wezwania świadczą, że tworzą Jedno. Oto najwyższe działanie Syna w zjednoczeniu z Ojcem...”.
– Na zakończenie Drogi Krzyżowej pragnę wyrazić wdzięczność uczestnikom. Był to czas dla Boga, którego On potrzebuje, w tym znaczeniu, abyśmy my, jako ludzie, napełnili się Bożą treścią – powiedział abp Edmund Piszcz. Po błogosławieństwie ludzie rozeszli się, powrócili do domów, obowiązków, mężów, żon i dzieci. Powrócili bogatsi o kolejne podążanie za Chrystusem.