Jak mówić do dziekana?
Taka sytuacja: uroczystość wręczenia dyplomów absolwentom Wydziału Teologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego; pojawia się również prorektor UWM prof. dr hab. inż. Janusz Piechocki. W kilku słowach gratuluje absolwentom, następnie zaznacza, że przywiózł ze sobą medal 15-lecia UWM dla nowego dziekana WT, ks. dr. hab. Jacka Pawlika, prof. UWM. Wszystko ładnie, tylko jeden „drobny” szczegół – prof. Piechocki uporczywie zwracał się do ks. Pawlika per „panie dziekanie”, „mam medal dla pana dziekana” itp. Ani razu nie powiedział „ksiądz”. Co ciekawe, ta tendencja udzieliła się też innym, bo nawet ks. dr Jan Guzowski przez pomyłkę odezwał się „a teraz pan rektor i pan dziekan wręczą dyplomy absolwentom”. Niby nic, ale jednak pokazuje pewien mechanizm, że gdy nie zareagujemy w porę z poprawieniem kogoś, to ta pomyłka – celowa czy też nie – udziela się również innym. Kiedy przedstawiciel stowarzyszenia absolwentów UWM pomylił się i zamiast „Wydział Teologii” powiedział „wydział technologii”, głosów go poprawiających było co najmniej kilkanaście.
Zwracanie się do księży per pan zdarza się niestety coraz częściej i nie jest to moim zdaniem przypadek. Myślę, że gdyby ktoś, przedstawiając rektora, powiedział zwyczajnie, że jest z nami pan Piechocki, bez wszystkich jego tytułów, uznano by osobę przedstawiającą za niewychowaną i od razu poprawiono. Tymczasem „ksiądz” znaczy o wiele więcej niż tytuły naukowe, to przecież określenie nie tylko zdobyczy naukowych, ale całego życia, osobowości, wiary, przekonań.