Szatan dokładnie wie, jak wielki wpływ na człowieka ma wiara w narodzenie Boga.
Rozpoczął się okres przygotowań jasełek. Dzieci, młodzież, dorośli – poprzez uczestnictwo w nich chce przekazać Dobrą Nowinę, że narodził się Jezus, Syn Boży. Okazuje się, że nie we wszystkich szkołach dyrekcja przychylnie spogląda na przygotowania, a nawet jeśli je akceptuje, to w imię „tolerancji”, „dobra uczniów” i „nienarzucania im światopoglądu” zabrania eksponowania podczas szkolnych jasełek znaków chrześcijańskiej wiary.
Nie będę rozprawiać nad tą dziwną odmianą tolerancji, która nie akceptuje, a zabrania. Masło maślane, ale takie jest to myślenie. Zastanawia mnie jednak fakt, jak Bóg, który nawołuje do miłości, prawdy, pomocy innym może przeszkadzać osobom, które wychowują dzieci. Bo jeśli wartości głoszone przez Chrystusa drażnią ich, to aż się boję myśleć, jakie wartości chcą przekazać nowemu pokoleniu.
My, uczniowie Jezusa, powinniśmy zdawać sobie sprawę z faktu, że nieustannie trwa walka dobra ze złem. Szatan dokładnie wie, jak wielki wpływ na człowieka ma wiara w narodzenie Boga. Ta wiara przemawia przez symbole, choćby krzyż, który jest największą głębią nauki Chrystusa. Dziś, w dobie oszalałego konsumpcjonizmu, Dzieciątko Jezus, żłóbek, znak krzyża i wspólną modlitwę za rodziny ma zastąpić rozhulany wielki czerwony skrzat, zwany Mikołajem, krzyczący: „Ho, ho, ho, ho!” zamiast „Bóg się rodzi!”, przynoszący superprezenty zamiast miłości i przebaczenia.
Jasełka tak, ale bez znaków chrześcijańskiej wiary? To byłyby jasełka mówiące o tryumfie szatana.