W jednej z warmińskich wsi można spotkać kangury, lamy i emu biegające po pobliskich łąkach. Dziwny widok? Wcale nie.
Henryk Prokopowicz od dzieciństwa kochał zwierzęta. Kiedy był dzieckiem, marzył o pracy w gdańskim ogrodzie zoologicznym. Interesował się biologią, wiele czytał. Już wtedy hodował świnki morskie i papużki. – Czas upływał, a marzenia odeszły na bok. Założyłem rodzinę, przyszły kolejne obowiązki. Już wtedy wiedziałem, że moje pragnienia nie spełnią się – wyznaje. Z czasem pojawiły się nowe możliwości i doszedł do wniosku, że w swoim gospodarstwie sam może otworzyć zoo, a dokładnie „Warmiński zwierzyniec”. I tak dziesięć lat temu zaczął spełniać swoje marzenia, a w zagrodach pojawiły się pierwsze zwierzęta. Na podwórku pojawiły się kury ozdobne, kaczki mandarynki, karolinki. Dziś na pięciu hektarach wydzielonych z gospodarstwa znajduje się ponad sto zwierząt. Już nikogo z Nikielkowa nie dziwi widok chodzącego po łące wielbłąda, stada szkockich krów stojących na górce, obserwujących okolicę, i trzech lam. Po wolnym wybiegu biega stado kucyków, a pośród nich skaczą kangury walabia bennetta. – Przyjeżdżam tutaj z dziećmi systematycznie. Mogą tu zobaczyć różne zwierzęta, a nawet dotknąć ich i karmić je. A i pan Henryk w sposób niezwykły opowiada o zwierzętach, wiele o nich wie. Potrafi zainteresować – mówi pani Sabina.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.