W Olsztynie odbył się kolejny sprzeciw przeciw patologiom III RP, zorganizowany przez inicjatywę Progresywna Polska.
Uczestnicy sprzeciwu spotkali się na placu Xawerego Dunikowskiego, pod pomnikiem Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej, pierwotnie nazywanym Pomnikiem Wdzięczności Armii Czerwonej, a popularnie nazywanym „szubienicami”. Stamtąd w milczeniu przeszli na stare miasto. Marsz miał upamiętnić osoby, które zginęły w 1945 roku, kiedy do Olsztyna wkroczyła Armia Czerwona. W marszu wzięło udział ok. 50-60 osób, były pochodnie oraz flagi.
- Chcemy zamanifestować niezadowolenie z naszego rządu oraz jego działań, a także chcemy apelować o jego odwołanie. Teraz tak naprawdę mamy postkomunę i na to nie chcemy się zgodzić - mówi Paweł Borysowski z Progresywnej Polski.
Podczas Hyde parku na starówce głos zabrał m.in. Bogusław Owoc, który przypomniał zebranym postać ks. Jana Hanowskiego - proboszcza olsztyńskiej konkatedry, który w 1945 roku uzyskał od rosyjskiego dowódcy dokument zabraniający żołnierzom rosyjskim palenia olsztyńskich kościołów.
- Władza sowiecka, bo taka została tu wprowadzona w styczniu 1945 roku, szanuje ludzie, którzy mają własne zdanie. Stąd wniosek dla wszystkich, że tej władzy po prostu nie należy się bać, trzeba stawiać jej konkretne żądania, samemu będąc w porządku i kierując się literą prawa, sumieniem i dekalogiem. Wydaje się nam wszystkim - i jest to pewien powód do pesymizmu - że społeczeństwo nie reaguje na przekręty, kombinacje. Społeczeństwo wie, że ta władza jest umocowana w 1945 roku. Wiec społeczeństwo czeka na stosowny moment, by ta data, styczeń 1945 roku, stała się już datą historyczną. Bo póki co ona jest ciągle aktualna w naszej rzeczywistości - zakończył B. Owoc.
Oprócz niego na scenie pojawili się również Tadeusz Wolnicki, Tadeusz Poźniak, Annę Niszczak czy Aleksandrę z domu Symonowicz, która opowiadała o żołnierzach wyklętych i ich związkach z Olsztynem.