Abp Górzyński przychodzi jako człowiek nowy, z Warszawy. Ale ma dobrych poprzedników - mówi arcybiskup warmiński.
Ks. Piotr Sroga: Warmia ma arcybiskupa koadiutora. Jak przyjął Ksiądz Arcybiskup tę wiadomość?
Ks. abp. Wojciech Ziemba: Z radością, bo sytuacja się trochę przedłużała. W powszechnej opinii powstaje przekonanie, że duchowny, a zwłaszcza biskup, w takiej sytuacji nie ma wiele do roboty. Byle miał zdrowe kolana i modlił się bez przerwy. Potrzeba jednak w rzeczywistości wiele siły, bo zajęć duszpasterskich jest dużo. Jeśli odchodzą siły fizyczne, trzeba reformować swoje zajęcia tak, aby sprawy archidiecezji nie cierpiały na tym.
Czy dobrze Ksiądz Arcybiskup zna abp. Górzyńskiego?
Na pewno kiedyś się przywitaliśmy, zamienili dwa słowa. Jest biskupem o krótkim stażu, raptem kilkumiesięcznym. Nie było okazji się bliżej poznać, bo on należy do innej metropolii. Przychodzi jako człowiek nowy. Myślę, że Duch Święty pokierował wszystkich właściwie.
Przejście z Warszawy do Olsztyna niesie ze sobą wyzwania. Abp Józef jest jeszcze stosunkowo młodym kapłanem. A tu zarządzanie archidiecezją...
Ma dobrych poprzedników. W podobnym wieku diecezję warmińską objął śp. kard. Józef Glemp. Przyszedł do nas także z Warszawy i choć był tu niedługo, to pozostawił bardzo trwałe ślady. Zawsze podkreślał swoje emocjonalne więzi z Warmią.
W czwartek odbędzie się wprowadzenie abp. Józefa Górzyńskiego. Na czym ono polega?
Wypełnimy obowiązki urzędowe. Od czwartku rozpocznie się urzędowanie, będą odpowiednie spotkania, protokoły itd. A potem zwyczajne działanie. U nas sytuacja jest trochę nietypowa. Ordynariusz najczęściej odchodzi na emeryturę lub umiera - wtedy przychodzi nowy i rozpoczyna rządy.
Na Warmii będziemy razem. Oczywiście, moje kompetencje są pełne. Arcybiskup koadiutor spełnia funkcję biskupa pomocniczego. Po osiągnięciu przeze mnie wieku emerytalnego lub wcześniejszej śmierci, automatycznie obejmie urząd. W najbliższym czasie podzielimy się zajęciami. Nie tyle chodzi o obciążenie, ale możliwość poznania przez nowego arcybiskupa wiernych i różnych grup społecznych. Żeby parafie poznały swojego nowego biskupa. Ma na to zresztą czas, gdyż do emerytury brakuje mu jeszcze 20 lat.