Było ich 42. Siedemdziesiąt lat temu przybyli z Białegostoku dwiema ciężarówkami.
W historii Olsztyna jest wiele ważnych dat. Jedną z nich jest 19 lutego 1945 r. W ten zimowy poniedziałek w niektórych miejscach Olsztyna wydobywał się jeszcze dym ze zniszczonych domów i kamienic.
W ten dzień, 70 lat temu, do miasta przybyli polscy kolejarze, jako pierwsi przedstawiciele struktur administracyjnych. Było ich 42. Przybyli z Białegostoku dwiema ciężarówkami.
Wśród nich byli specjaliści kolejnictwa ze wszystkich służb. Był z nimi i lekarz Florian Piotrowski, który stał się później pionierem służby zdrowia w powojennym Olsztynie.
- Koledzy opowiadali, że doktor Piotrowski dwa dni spędził zamknięty przez Rosjan w piwnicy, w budynku przy ul. Kościuszki. Kiedy usłyszał głos polski, zaczął krzyczeć. To byli jego koledzy, spośród tych 42, którzy wraz z nim przyjechali. Uwolnili go - wspomina Michał Kwiatkowski, przewodniczący Rady Krajowej Emerytów i Rencistów PKP.
Głównym ich zdaniem była odbudowa zniszczonej infrastruktury i przywrócenie komunikacji kolejowej Warmii i Mazur z resztą kraju. - To był wyraźny sygnał, że tu będzie Polska. Było to niespełna miesiąc po zajęciu Olsztyna przez Rosjan. To ważna data, bo przyjęło się, że to był początek polskiej administracji na tych ziemiach - mówi prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz.
Kolejarze pracowali w trudnych warunkach, mimo to dość szybko udało im się połączyć stolicę Warmii z resztą kraju. To był trudny okres dla mieszkańców, czas pożóg, grabieży, gwałtów i zniszczeń. - Oni mieli przyjechać 18 lutego, ale bali się. Olsztyn płonął. Przenocowali w Nikielkowie - podkreśla M. Kwiatkowski.
Przybycie pierwszych kolejarzy do Olsztyna ma swój symbol - jest nim kamienica przy ul. Marii Zientary-Malewskiej nr 2 (dawna ul. Waryńskiego), zasiedlona przez przybyłych. To na niej Kretowicz zawiesił polską flagę. Na tej kamienicy znajduje się tablica upamiętniająca to wydarzenie.
Uroczystości upamiętnienia przybycia pierwszych polskich kolejarzy do Olsztyna rozpoczęły się Mszą św. w kościele pw. św. Józefa, której przewodniczył abp Wojciech Ziemba.
Przybyłych wiernych i kolejarzy przywitał proboszcz ks. Jerzy Mazur, który powiedział, że sam pochodzi z rodziny kolejarskiej.
- Mam wielki sentyment. Mój tato pracował jako nastawniczy. Jako dziecko często przebywałem w jego miejscu pracy, dokonując przy pomocy kluczy przekładania zwrotnic. Kolejarze, którzy przybyli do naszego miasta jako pierwsi, zaczęli wznawiać polskość. Wywieszając polską flagę, byli reprezentantami polskiej władzy - mówił ks. Mazur.
W homilii abp Ziemba nakreślił sytuację naszego regionu po przejściu frontu. Wspominał ks. Bernarda Klementa, pierwszego proboszcza tej parafii, który zginął i obecnie znajduje się na liście warmińskich męczenników. - Gdzie jest walka, tam jest i zniszczenie. Kiedy front oddalił się na Zachód, pojawili się ludzie, którzy porządkowali krajobraz. Kolejarze byli jednymi z pierwszych - mówił metropolita.
Wspominał przesiedlenia i wartości, które wraz z ludnością z Kresów wniosły nowe znaczenie i umocniły wiarę, choćby kult Bożego Miłosierdzia i Matki Bożej Miłosierdzia z Wilna.
- Wspomniałem szerokie tło wydarzenia, które miało miejsce przed 70 laty. Zanim polscy kolejarze wywiesili polską flagę na kamienicy, warmińscy męczennicy skropili czerwoną krwią tę ziemię. To wszystko się łączy. Być może, że ta krew męczenników dodawała siły, przez wstawiennictwo Boga, przybyłym na tę ziemię, aby ją odbudowali - mówił abp Ziemba.
Po Mszy św. poczty sztandarowe wraz z gośćmi udały się pod kamienicę przy ul. Zientary-Malewskiej nr 2, aby złożyć kwiaty pod tablicą upamiętniającą przybycie kolejarzy do Olsztyna.