Taką postawę można porównać do pomocy w niesieniu codziennego krzyża.
Wolontariusze Hospicjum Domowego Świętego Wojciecha w Mrągowie zajmują się osobami ciężko chorymi. Codziennie przychodzą do nich do domów, opiekują się, rozmawiają z nimi. Ich zadaniem jest tzw. niemedyczna opieka nad umierającymi chorymi. - Każdy wolontariusz jest na wagę złota - mówi Marianna Pluta, koordynatorka wolontariatu w hospicjum. Jest tak dlatego, że są nimi często osoby pracujące i uczniowie, którzy mają swoje codzienne obowiązki. - Kto ma kiedy wolny czas, wtedy służy swoją pomocą - dodaje.
Aby przygotować chętnych do niesienia pomocy, hospicjum organizuje cykliczne szkolenia. Obecnie trwa przygotowanie kandydatów do wolontariatu hospicyjnego. Szkolenie trwa trzy tygodnie i obejmie zagadnienia z psychologii, medycyny, opieki nad przewlekle chorymi. - Będziemy mówić również na temat duchowej opieki. W jaki sposób należy podchodzić do duchowości, bo nie każdy człowiek jest wierzący - dodaje Marianna.
Wiceprezes hospicjum, Julian Osiecki zauważa, że wiele organizacji chwali się, że ma wielu wolontariuszy, że nie jest to problem. - Nie jest problemem znalezienie wolontariusza na jedną akcję w roku. Czym innym jest wolontariat w hospicjum. W tym przypadku mamy do czynienia z ogromną odpowiedzialnością wobec chorego i jego rodziny. Często przecież jest tak, że chory umiera, a później trzeba zając się całą rodziną, pomóc przejść przez okres żałoby - mówi. Taką opiekę można porównać do pomocy w niesieniu codziennego krzyża, kiedy niczym Szymon Cyrenejczyk pomagamy innym w cierpieniu, w zmaganiach z chorobą i umieraniem.
Wyjaśnia, że praca w hospicjum stacjonarnym a hospicjum domowym diametralnie się od siebie różnią. - To jest jak dzień i noc. Zupełnie inne zadania i możliwości. Śmiem twierdzić, że bycie wolontariuszem hospicjum domowego jest trudniejsze - dodaje. Musi on wejść w życie rodziny chorego, zżyć się z nim, wręcz zaprzyjaźnić. - Wolontariusz wprowadzany jest w rodzinę w asyście psychologa, pielęgniarki lub lekarza. Ważne jest przekonanie rodziny o możliwości współpracy z wolontariuszem. On jest przecież początkowo obcym człowiekiem. To są złożone sytuacje - mówi.
Wielu po takim szkoleniu nie decyduje się na posługę chorym. - Kiedy uświadamiają sobie, co trzeba robić, na czym ta praca polega, rezygnują. Oczywiście nie jest to ich zła wola, a często przemyślana decyzja. Nie jest łatwo opiekować się umierającym, towarzyszyć mu w drodze ku śmierci, jemu i jego rodzinie - wyjaśnia Marianna. Bo nie wystarczy mieć czas wolny i chęci, ale też i serce, i odporność psychiczną. - Po to są te szkolenia, aby każdy mógł uświadomić sobie, czy jest w stanie oddać się człowiekowi choremu - dodaje.
W pomoc hospicjum angażuje się również młodzież mrągowskich szkół. Biorą udział w różnych akcjach, roznoszą korespondencję, uczestniczą w kampaniach informacyjnych.
Inicjatorem zorganizowania hospicjum w Mrągowie był Julian Osiecki, Jan Kmonk i ks. Wiesław Świdziński. Od września 1996 roku rozpoczęto propagowanie idei hospicyjnej poprzez prasę i księży w kościele. W listopadzie i grudniu zorganizowano zebrania informacyjne. 02.03.1997 roku w domu parafialnym przy kościele św. Wojciecha w Mrągowie został zaprezentowany projekt statutu. Wniosek o rejestrację został złożony w Sądzie Okręgowym i zarejestrowany.
Hospicjum jest Stowarzyszeniem, posiada osobowość prawną i działa według statutu. Zarząd i wolontariusze pracują bez wynagrodzenia. Całość pozyskanych pieniędzy przeznaczanych jest na posługę chorym i zakup nowego sprzętu medycznego, który bezpłatnie wypożyczany jest potrzebującym.
Działalność Hospicjum utrzymywana jest za składek i wsparcia finansowego firm i osób prywatnych oraz z tzw. 1 procenta. Placówka ma swoją siedzibę w domu parafialnym parafii pw. św. Wojciecha w Mrągowie. Prezesem hospicjum jest ks. Wiesław Świdziński.