Dziś potrzeba nam wiele jedności i zgody, aby dokonać w kraju dobrych zmian.
O godzinie 21.00 zamknięto komisje wyborcze. Ich członkowie rozpoczęli liczenie głosów. W tym samym momencie podano wstępne sondażowe wyniki I tury wyborów. Frekwencja wyniosła 49,4 proc.
Wstępne wyniki: Andrzej Duda 34,8 proc., Bronisław Komorowski 32,2 proc., Paweł Kukiz 20,3 proc., Janusz Korwin-Mikke 4,4 proc., Magdalena Ogórek 2,4 proc., Adam Jarubas 1,6 proc., Janusz Palikot 1,5 proc., Grzegorz Braun 1,1 proc., Marian Kowalski 0,8 proc., Jacek Wilk 0,6 proc., Paweł Tanajno 0,3 proc.
Jeśli chodzi o wyniki sondażowe, należy być niezwykle ostrożnym. Mogą one bowiem znacznie różnić się od tych oficjalnych, co miało miejsce nie tylko w Polsce podczas ostatnich wyborów samorządowych, ale też i podczas ostatnich wyborów w Wielkiej Brytanii.
- Jeżeli się potwierdzą te wyniki, to mamy do czynienia z ogromną sensacją. Na pewno będzie to zwiastun dynamicznej kampanii przed drugą turą wyborów, jeśli chodzi o Dudę i Komorowskiego. Jeśli chodzi o Kukiza, jeżeli się potwierdzi ten wynik, to oznaczać będzie, że tych, którzy są niezadowoleni i nie chcą poprzeć żadnej z dwóch największych partii w Polsce, jest sporo. Najczęściej są to młodzi ludzie, do których należy przyszłość naszego kraju, ale też i pozycja obecnej partii rządzącej i opozycyjnego PiS-u. Na pewno ten głos trzeba brać pod uwagę - mówi dr Krzysztof Szulborski z Instytutu Nauk Politycznych UWM. Podkreśla, że jeśli po raz kolejny okaże się, iż sondaże znacznie odbiegają od oficjalnych wyników, to będziemy mieć do czynienia z medialnym tematem, że socjologowie i agencje sondażowe manipulują wyborami.
- Ludzie wyraźnie zagłosowali za zmianą. Niska frekwencja świadczy o tym, iż obecne jest zniechęcenie do wszelkich form demokracji, a ci, co poszli do wyborów, głosują w przeważającej większości przeciwko obecnie rządzącej partii. Opozycja dostaje pierwsze miejsce. Paweł Kukiz, który jest antysystemowy, otrzymuje 20 proc. głosów. Ci ludzie głosowali przeciwko PO. Są niezadowoleni z obecnego systemu władzy - mówi dr hab. Krzysztof Szatrawski z wydziału nauk społecznych UWM.
Kandydaci lewicowi w tych wyborach uzyskali niewielkie poparcie. Magdalena Ogórek otrzymała 2,4 proc. głosów, zaś Janusz Palikot zaledwie 1,5 proc. - Przewodniczący SLD Leszek Miller i Janusz Palikot powinni wziąć wzór z polityków z demokracji dojrzałych i podać się do dymisji, dając możliwość prowadzenia partii przez innych. Nie zdali egzaminu, nie przekonali wyborców - mówi Szulborski.
- Nie mamy obecnie prawdziwej lewicy. To jest lewica kanapowa, która bardziej udaje lewicę niż nią jest. Nie widzę instynktu społecznego ani u Leszka Millera, ani u Janusza Palikota. Ludzie też to doskonale widzą - uważa Szatrawski.
- To niezwykle ważne, abyśmy czcili naszą demokrację w akcie wyborczym. Dziękuję moim konkurentom, którzy wzięli ze mną udział w debacie. Jestem pewien, że ich kandydowanie było podyktowane chęcią naprawy Rzeczypospolitej, a to dla mnie oznacza miłość do ojczyzny. Dziękuję za rzetelną i uczciwą konkurencję. Dziś Rzeczpospolita wymaga naprawy w wielu dziedzinach, aby możliwe było godne życie w Polsce. Dziś potrzeba nam wiele jedności i zgody, aby dokonać w kraju dobrych zmian i napraw. W jedność naszego silnego i dumnego narodu, Polaków, głęboko wierzę - mówił po ogłoszeniu wstępnych sondażowych wyników Andrzej Duda.