Mimo że są często nieznane i nikt ich nie widział, są źródłem nieugaszonej tęsknoty.
Z roku na rok rosną wraz z innymi, bo ta myśl: „Dziś miałby dziesięć, piętnaście, dwadzieścia lat... Ciekawe, jak by wyglądała, czy miałaby tak ładne włosy jak ja?”. Ich strata jest niczym dziura w sercu, przez którą nieustannie kapie krew. Ból straty dziecka, często tak wyczekiwanego, kochanego od poczęcia. I czasem rodzi się bunt, krzyk w stronę nieba z pytaniem: „dlaczego?”, i zerwanie więzi z Bogiem, bo „jak On mógł”. O dzieciach utraconych, bólu matek i nawróceniach piszemy na ss. IV–V.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.