Ks. Andrzej Migrała jest od 5 lat w parafii rzymsko-katolickiej w Turce na Ukrainie. W rozmowie z nami opowiedział o swojej pracy duszpasterskiej.
Ks. Piotr Sroga: Jak wygląda Księdza parafia? Czy katolicy stanowią znaczą część miejscowej społeczności?
Ks. Andrzej Migrała: Część parafian posiada korzenie polsko-ukraińskie. Są także tacy, którzy są rodowitymi Ukraińcami. Niektórzy mówią po polsku, szczególnie przedwojenne pokolenie. Jednak na co dzień wszyscy mówią po ukraińsku. Młode pokolenie nie zna polskiego. Ciekawe, że nauczyli się podczas Mszy św. odpowiadać po polsku, zdarza się to nawet na liturgii celebrowanej w języku ukraińskim. W Turce jest obecnie, a myślę tu o całej parafii, około 50 osób. Tyle gromadzi się w kościołach na niedzielnej Eucharystii. Podczas kolędy odwiedzam w Turce 25 domów, a w okolicznych wioskach 10 domostw.
Większość ludności jest wyznania prawosławnego. Czy dobrze układa się koegzystencja chrześcijan na terenie Księdza parafii?
Faktycznie, większość stanowią prawosławni. Na Ukrainie, jak wynika z danych statystycznych, 70 proc. ludności należy do różnych odmian cerkwi. Są parafie podległe patriarchatowi kijowskiemu, moskiewskiemu lub tzw. autokefalne. Co ciekawe, to wpływa także na samych katolików. Można powiedzieć, że mają oni „ducha prawosławnego”. Czasami jest mi trudno odpowiedzieć na pytanie: „Ilu ksiądz ma parafian?”, bo sytuacja jest bardzo złożona. Bywa tak, że ci ludzie, którzy uczestniczą w katolickiej Mszy św., wcześniej uczestniczyli w prawosławnej liturgii. Mam wrażenie, że bliższe jest im prawosławie. Przez lata nieobecności Kościoła katolickiego na tych terenach przyzwyczaili się do cerkwi. Oczywiście, czasem chodzi o takie względy praktyczne, jak zbyt duża odległość do kościoła.
Mówimy o katolikach, którzy chodzą do cerkwi. Czy są także prawosławni uczęszczający do kościoła katolickiego?
Są tacy, którzy wyrośli w prawosławiu, ale jakiś ksiądz przyciągnął ich i związali się z rzymskimi katolikami. Trzeba dodatkowo zaznaczyć, że słowo „katolik” odnosi się na naszych terenach przede wszystkim do grekokatolików. Zresztą, kiedy pada pytanie: „Za kogo się uważasz?”, często ludzie denerwują się i mówią, że są chrześcijanami. Chodzi więc o problem z własną tożsamością. I to jest dla nas wyzwanie duszpasterskie.
Cały wywiad można przeczytać w nr. 6 "Posłańca Warmińskiego" na 7 lutego.