Jestem, tu przed krzyżem, bo gdzieś w sercu, głęboko, potrzebuję tego.
Piątkowy wieczór. Na dworze pada śnieg. Na chodnikach pozostało wiele śladów, które z pobliskich bloków prowadzą wprost do kościoła pw. Matki Bożej Ostrobramskiej w Olsztynie. Kiedy wchodzi się do kościoła, światła są przygaszone. Wzrok przyciąga duży krzyż ustawiony przed ołtarzem. W świątyni panuje cisza. Ludzie klęczą w ławkach. Adorują krzyż - ikonę krzyża z San Damiano.
- Adorację krzyża w naszej parafii zapoczątkował br. Łukasz Pyśk OFMCap. Taki sposób modlitwy trafił do serc młodych, ale nie tylko. Kiedy można przyjść do kościoła, gdzie nawet dzięki przygaszonym światłom panuje klimat osobistego spotkania z Jezusem, i trwać z Chrystusem. To sprzyja wyciszeniu - mówi br. Przemysław Kryspin OFMCap.
W trakcie nabożeństwa śpiewane są pieśni adoracyjne, które wprowadzają w tajemnicę krzyża, „dzięki czemu można doświadczyć Bożej łaski”, podkreśla br. Przemysław. - Ale można również, tak po ludzku, wyciszyć się, uspokoić, doświadczyć wytchnienia. I chyba takie jest pragnienie współczesnego człowieka, żeby odnaleźć w sercu ciszę, zaznać spokoju - dodaje.
Kolejna pieśni i cisza. Niektórzy w dłoniach trzymają różańce, inni skrywają w nich swoje twarze. - Jestem, tu przed krzyżem, bo gdzieś w sercu, głęboko, potrzebuję tego. Wokół tyle dźwięków, słów, informacji. A tu słyszę siebie - uśmiecha się Monika.
Adorację prowadzi br. Przemek. Słowami przyprowadza zgromadzonych pod krzyż, z całym ich balastem życia, z problemami, grzechami, trudnymi relacjami, codziennością. - Zaproście Jezusa w te obszary, w których czujecie, że nie dajecie sobie rady. On, w swej miłości, przygarnia was - mówi.
- Jednak moich słów jest mało. To adoracja, spotkanie z Bogiem, a nie ze mną - uśmiecha się. - Bo to, co najlepszego w tej ciszy się dzieje, to wydarza się między Bogiem a człowiekiem. Każda adoracja jest próbą wnikania w tajemnicę krzyża. Co dla mnie daje to, że Jezus umarł za mnie na krzyżu… - dodaje kapucyn.
- Dobry czas. Czuję w sobie spokój. Choć przez chwilę. Nic więcej - wyznaje Karol. Nakłada czapkę. Kiedy odszedł, pozostały jedynie ślady na śniegu, prowadzące do jego domu.
Adoracje krzyża odbywają się co dwa tygodnie. Rozpoczynają się o godz. 19.